Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2013, 13:53   #111
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Erland


Zębaty pilnik Hwarhena dobywał z kości takie odgłosy, jakby jeszcze w nich jakieś życie ostało, i protestowało jękliwie przeciwko torturom. Potężny wojownik siedział w kucki przy małym ognisku i zawzięcie pracował pordzewiałym narzędziem. Erland dobrze wiedział, skąd to uparte milczenie i rzucane wokół wilcze spojrzenia.

Hwarhen bardzo chciał komuś przyłożyć, żeby pokazać, że nie jest tchórzem. Bo na takowego wyszedł w oczach wron i Pajęczycy, gdy on z Erlandem odeszli, by spędzić noc z dala od słupa, milczącej, przeraźliwej tajemnicy, widomego znaku tego, że bezimienne, straszliwe bóstwo może sięgnąć ich wszędzie, nawet na lądzie, i że to bóstwo zażąda w końcu ofiary... Odeszli, to było rozsądne, tak zrobiłby każdy bogobojny wyspiarz. Ale Urreg Rork został... i to do reszty spsuło bratu Moruad i tak już skwaszony humor.

- Co tam dłubiesz? - Erland przerwał milczenie, bo w końcu je należało przerwać. W odpowiedzi otrzymał plugawe przekleństwo i kose spojrzenie.
- Myszę – burknął w końcu Bez Żony. - Dla Urrega.
- Odważne zwierzę – zaśmiał się Erland. - Sprzeciwiło się boskim podziałom talentów...
- I jak na tym sprzeciwie wyszło? Głupia morda i łysy ogonek... też mi interes.
- Mimo wszystko... odważne zwierzę – szepnął Erland.

Miał złe przeczucia, jakiś niepokój targał jego starą duszą. Sny, gdy nadeszły, były porwane i ulotne jak strzępy pędzących po niebie obłoków. Ciemnowłosy chłopiec skrobał piórem po pergaminie pod okiem młodego maestera, ogień pluł iskrami w kominku. Ciemnowłosy chłopiec wychodził w ciemność poza krąg światła ognisk, ku jego stopom przypadały ogromne, pasterskie psy. Chłopiec ten był martwy i żywy jednocześnie. Córka Pająka siedziała w małej łodzi, oparta o maszt, a ten, którego wrony nazywały Kamykiem trzymał ster. Krzepki mężczyzna szedł w ciemności gardzielą lodowego tunelu, w ręku niósł zaostrzoną ptasią kość. Joran Lannister leżał martwy u stóp Moruad, a Willam Snow podnosił włócznię do ciosu, z jego oczu patrzyła bestia. Morskie fale lizały ofiarny słup, a ktoś, kogo Erland nie widział, modlił się o wiatr. Każdemu strzępowi obrazu towarzyszyło brzęczenie, jakby rozwścieczonego roju pszczół, i trwało ono nawet wtedy, gdy wizje odeszły.

Potem zaś, gwałtownie i bez ostrzeżenia, odszedł sen, spłoszony przez ryk najpotężniejszego zwierzęcia, jakie żyło po tej stronie Muru – a za Murem mogły z nim się mierzyć tylko na poły legendarne mamuty.

ROOOOOOOOOooooooooo...

Hwarhen zdążył zadeptać ich małe ognisko, zanim Szepczący uniósł się z ziemi. Wyciągnął topór i spojrzał pytająco.
- IdÄ…... Co robimy, Erlandzie? Co robimy?
 
Asenat jest offline