Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2013, 23:15   #50
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Jeanne wcale nie miała ochoty wstawać dnia dzisiejszego. Zwłaszcza, że okazało się, że to nie był sen, tylko rzeczywistość. Naprawdę była w zapomnianym przez Boga i ludzi miejscu. Że leży na jakiejś pryczy. Że śmierdzi potem. Że jest zamknięta z bandom...

Pani doktor wychyliła się lekko by jeszcze raz przyjrzeć się swoim towarzyszom. Niestety, oni też byli prawdziwi. Øksendal zrobiła minę skrzywdzonego łabędzia opadła na wyrko. I może użalałby się nad sobą i swoim położenie gdyby nie Valerie Rusht, która odezwała się do Jeanne.

- Jeanne ty będziesz w tym wyglądać zdecydowanie bardziej realistycznie więc może wybierzemy się na te zakupy razem?
- Wybrać się na zakupy?? - Øksendal uniosła lekko głowę. Do tej pory cały czas leżała na czymś co od biedy łóżkiem nazwać można było. - Przecież wystarczy złożyć zamówienie. Dostarczą do domu.
- Do domu pewnie tak - Shade parsknęła rozbawiona słysząc słowa kobiety - Nie wiem jednak jak twój, ale mój jest stąd kilka tysięcy kilometrów. To - zatoczyła ręką - S o m a l i a - powiedziała wyraźnie wymawiając głoski.
- Wiem co to za kraj. Na geografii znam się trochę, wbrew pozorom. - Pani biolog uniosła się jeszcze wyżej, wspierając na łokciach i jednocześnie naciągając wyżej koc by dokładnie się zasłonić. - To miejsce nie spełnia pewnych standardów?? Czy tak?? - Zapytała się niepewnie. - To chcesz mi powiedzieć??
- Szczerze mówią - Val spoważniała - to miejsce nie spełnia żadnych standardów. Nie wiem jak ty, ale ja chciałabym jak najszybciej zakończyć tę robotę i się z niego wynieść. Więc podnieś swoje krągłe cztery litery, wdziej te seksowne ciuchy - Tu najemnicza pomachała jej przed oczami łachami od przewodnika - i idziemy zwiedzać.
- Masz na myśli wyjście tam?? - Jeanne wskazała palcem do góry. - Ty chyba żartujesz. Nie płacą mi za takie narażanie się.
- Mamy przepustki, mazidło i kilka noży do obrony. Taka wyprawa to bułka z masłem - Valerie uśmiechnęła się do pani biolog zachęcająco.
- Widziałaś co on zrobił z tamtą dziewczyną. - Ruchem głowy wskazała na przewodnika. - Oni tu nie szanują nikogo.
- Prawdę mówiąc nie widziałam - Shade popatrzyła na nią spokojnie - Tak jak ty nie widziałaś co zrobiłam z kilkoma osobami, które próbowały stanąć mi na drodze. Wbrew temu co myślisz siedzenie tu nie jest dla ciebie gwarantem bezpieczeństwa. To pułapka. Zamknięta nora z której nie ma wyjścia. Wystarczy jeden przypadkowy pocisk by zniknęła z powierzchni ziemi. Jeśli nasz czas się wypalił nie umkniemy przeznaczeniu niezależnie od tego co zrobimy i gdzie będziemy, a bierność to jedna z najczęstszych przyczyn ludzkich nieszczęść. - Stwierdziła filozoficznie.
- Wiesz co jest najczęstszą przyczyną ludzkich nieszczęść?? Pojawianie się w nieodpowiednim miejscu. Dwie samotne kobiety w takiej dzielnicy jak ta. To jest nieszczęście.
Najemniczka westchnęła:
- Poczujesz się lepiej jeśli weźmiemy sobie do towarzystwa - popatrzyła na towarzyszy i zatrzymała wzrok na Wigu. Uśmiechnęła się do niego - męskiego obrońcę w postaci Petera?
- Bardzo zabawne. Ha, ha. - Jeanne gwałtownie usiadła, co zaowocowało tym, że koc którym była przykryta opadł odsłaniając jej czarną, jedwabną bieliznę. Pani doktor szybko usiłowała naprawić swój błąd naciągając na siebie koc wysoko jak się tylko dało. Pani doktor poczuła się wyjątkowo niezręcznie i wyjątkowo zażenowana. Głupi brak intymności bardzo ją zdenerwował. A będzie pewnie jeszcze gorzej. O jakiejkolwiek higienie osobistej nie można było nawet pomarzyć w tym miejscu. Może w innym?? Może była nadzieja na to, że znajdzie się lokum zapewniające więcej swobody?? Gorąco się o to modliła.

Nie za dokładnie słuchała tego co mówią najemnicy. Naciągnęła na siebie koc. Chciała się ubrać. To jednak okazało się trudniejsze niż myślała. Musiała nieźle się nagimnastykować aby naciągnąć na siebie spodnie. Z założeniem górnych części garderoby było prościej.

Ubrana Øksendal zrzuciła z siebie koc i zeszła z łóżka. Jakoś niezbyt komfortowo czuła się w przepocony, wczorajszym ubraniu.

Sama nawet zaczęła zastanawiać się dlaczego wstała. Dlaczego zaczęła przygotowywać się jednak do tego wyjścia na targ. Przecież nie chciała tam iść. To nie wróżyło nic dobrego. Ale zebrała się, chyba tylko po to dali jej spokój. Pójdzie, pomoże. Może nie zostanie napadnięta, zgwałcona i zabita??
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline