Sadweq przeklinając pod nosem dostosował się do poleceń dowódcy i tropicielki. Zanim to jednak nastało musiał znaleźć sposób aby uszczelnić dokładnie miotacze ognia, w przeciwnym wypadku z żelaznego smoka zostały by tylko ładne oczy.
Po zabezpieczeniu swojej broni ruszył za Drugsem. Tym razem miał nadzieję, że wyjdą z tunelu tak szybko jak to tylko możliwe. -Spoko wodza szefie, mojego członka nie dostaną. Ale martwił bym się o panią tropiciel. Kto wie co chowa w portkach. - Zaśmiał się do dowódcy.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |