Zamarła na widok tego, czego dokonała Zwarcie. Było to dla niej tak bardzo abstrakcyjne, że maszyna zamknięta w jej czaszce doznała awarii. Trybik odpowiadający za kontakt z rzeczywistością, nie tyle, że się zaciął, lecz zaczął wymuszać ruch w przeciwnych kierunku.
Mózg załoganta był borowany na wylot a Ratowniczka nie zrobiła nic. Dokładnie nic. W dalszym ciągu przyciskała kolanem barku, by ten się nie wyrwał. Jedną ręką trzymała uchwyt karku, by podnieść go i pistoletem tlenowym trzymanym w drugiej ręce, opróżnić zasobnik powietrza w jego skafandrze.
Trybiki nadal nie działały jak powinny, starając się zrozumieć, co poszło nie tak w akcji ratowniczej, w której powinno się pomagać i ratować życie. Gdzie szczególnie ważni są pierwsi napotkani ocalali. Gdzie to właśnie oni mogą udzielić informacji o losach statku oraz jego katastrofie.
Blada twarz z rozwartymi oczyma, która widziała szalejące wiertło w miejscu hełmu nie reagowała, gdy flaki wybiły w górę. Ciało natomiast chcąc odskoczyć z wrażenia odepchnęło się. Uwolniona ręka, przyzwyczajona do grawitacji, złapała się pierwszej rzeczy, która złagodziłaby tradycyjny upadek.
Zanim cały system naczyń powiązanych sobie uświadomił, co się stało, Nicko znajdowała się w pozycji półleżącej zaciskając wystrzeloną linę. Tak zastał ją Massimo, który pomógł skorygować awarię w czaszce.
Maszyneria ruszyła widząc pęczniejący skafander. Była w stanie też wywnioskować, że coś, co powiększa się jak balon końcu pęknie. Wybuch w takim pomieszczeniu zdecydowanie mógłby być groźny.
Popędzona przez towarzysza, z wciąż niezmiennym wyrazem twarzy, ewakuowała się zbierając za sobą swój sprzęt. Wyrwała więc hak i żwawo skierowała się do jedynej drogi ucieczki - wciąż otwartej śluzy, z której wypadł zabity załogant. Po drodze też pochwyciła pudełko ochronne wsuwając je za pas, a tuż przed samym wyjściem w wolną rękę złapała reflektor. |