Wątek: Kwiatki z sesji
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2013, 22:16   #258
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Graczy atakuje wielki potwór, wyglądający jak przedziwnie zmutowana krzyżówka smoka, Cthulhu i Szeloby. Albo nawet Ungolianty. Elfi mag:
- Na wszystkich bogów, cóż to za... e... brzydal!
- Czemu tak dziwnie mówisz? - zapytał jego kolega, człowiek-kapłan.
- Jestem elfem. Mi nie wypada używać słów takich jak [cenzura], [cenzura] czy [cenzura]. Ba, mi nawet nie wypada sugerować, co było matką tego stwora, jaką była samicą psa, gdzie była przez kogo kochana i jaki najstarszy zawód świata pełniła!

Czy ja wspominałam kiedyś o elfim rzeczniku rodu rodem z Warhammera? Na pewno wspomniałam, bo gracz bardzo wziął sobie do serca podręcznikowe wzmianki o kwiecistej elfiej mowie... Poniżej kolejne przykładowe wypowiedzi (w nawiasach tłumaczenie na normalny):
- Jednakowoż trudno jest mej skromnej, elfiej osobie, która tu przed wami stoi prosto niczym brzoza młoda o świtaniu i o zmierzchu, gdy ją słonko przygrzeje i listeczki na wiosnę okryją, jasno niczym słońce rzec bądź nie rzec we wzmiankowanej sprawie, o której jeno skromnie, niby delikatna, radosna pieśń kosa do jego wybranki w jej gniazdeczku, wyrzekliście do mnie, tedy milczał będę niczym głaz bądź jak skała ponura, co wznosi się nad doliną ciemną niczym północ, albowiem zbyt niewiele rzeczy raczyliście mej skromnej osobie odsłonić. (Za mało mi o tym powiedzieliście, żebym mógł coś na ten temat powiedzieć.)
- Ruszmy zatem niczym woda nieprzebrana, gdy zerwie się tama i ulewa rozpęta, nieprzebrana, straszna, bijąca, karząca jak ręka boska, usuwająca wszelkie przeszkody i wszelki dobytek, ukarzmy mieczem sprawiedliwości tych, co niewinne kobiety gwałcili, ostatnie kęsy jedzenia od ust głodującym kradli, co na szafot zasłużyli, aby kat w kapturze czarnym jak smoła głowę im plugawą od szyi toporem jak piorun jasnym oberżnął, zniszczmy ich jak grad, co spada na pszenicę. (Do ataku na rozbójników!)
- Co widziałem? Ano, oczy me ujrzały dnia zeszłego, rankiem, tuż po świtaniu, gdy słonko ledwie wejrzało na ten świat, piękny dobrem skrytym w naszych sercach, splugawiony obrzydliwym znamieniem Chaosu, istotę, co kończyn górnych zbyt wiele miała, niby ośmiornica jaka albo pomiot Chaosu, który jeno być powinna, i która barwy niby tęcza na pośmiewisko ślicznej naturze naszej i cudnej przyrodzie przybrała. (Widziałem wczoraj rano wielobarwnego mutanta z dodatkowymi rękami.)

Znów Warhammer. Krasnolud upił się w karczmie z jakimś magiem i nagle spostrzegł, że ten ma trzecie oko (zsunęła się maskująco je opaska) - efekt mutacji.
- Ty masz... troje oczu? - zapytał krasnolud zachrypniętym głosem.
- E tam, w oczach ci się dwoi - wybełkotał mag.
- Kiedy dwa razy dwa to cztery - zauważył przytomnie rozmówca.
- No to w oczach ci się półtorzy...

Niegdyś próbowałam wprowadzić bardziej mroczny nastrój poprzez zgaszenie światła i włączenie jednej małej lampki. Złowrogi grzechot kości toczących się przez stół... i odzywka gracza, która totalnie rozwaliła cały nastrój:
- Weź zapał światło, nie mogę odczytać cyferki w tych ciemnościach.

Poniższe kfiatki wydarzyły się, gdy kiedyś koleżanka próbowała mi udowodnić, że umie prowadzić sesję, a ja - mimo bycia zasadniczo grzecznym graczem - wmawiałam coś wręcz przeciwnego. Czytaj: docinałam, gdzie się dało. Piękna okazja, gdy po latach odnaleziono zapiski z tamtych początków...

Drużyna jedzie konno, tzn. na koniach, do jakiegoś tam miasta.
BN: OK, to tutaj wysiadamy. Mamy postój.
BG: Jechaliśmy w koniach? W brzuchach? Uee...

MG: Jeden z rozbójników, wyglądający na szefa...
BG: Czyli ma płaską głowę? [za dużo Pingwinów z Madagaskaru ]

Pukanie do drzwi.
BG: Jeśli masz dla mnie perfumy, pomidory lub zdechłego słonia, to spadaj.
MG [pod nosem]: Musiałaś brać poważnie te pomidory?...
(Przyjaciółka BG opowiedziała jej kiedyś przesłodką romantyczną historię o tym, jak jej narzeczony, listonosz, co dzień przynosił jej do domu perfumy i świeże warzywa ze swojego domu na wsi, bo dziewczyna mieszkała w mieście. Zdechły słoń... jakoś tak sam przyszedł do głowy )

Zanim zostanę oskarżona o demotywowanie potencjalnych wielbicieli rpg, nadmienię, że owa koleżanka prawie zrezygnowała z MG-owania. Za to jest teraz moim najwierniejszym graczem
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.

Ostatnio edytowane przez Irregular : 05-06-2013 o 21:00.
Irregular jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem