Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2013, 21:02   #379
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Mage by ~Pierrick on deviantART
Posunięcie było ryzykowne, aczkolwiek gdyby wrogowie pomogli wybijać siebie nawzajem to byłoby nieźle. Warto było zaryzykować. Mag był tym razem dużo ostrożniejszy. Jednak, kiedy zaatakowałeś, spanikował pod wpływem gwałtownie zmniejszającej się odległości pomiędzy wami. Widziałeś w jego oczach, że spanikował. Zdecydował się nie dokańczać zaklęcia i „rzucić w ciebie tym co miał”. Magiczna energia przeszyła powietrze, wykonałeś dość desperacki unik, nie spodziewając się do końca takiego obrotu sprawy. Zaklęcie trafiło cię nim zdążyłeś uskoczyć, ale zamiast w brzuch, trafiło w prawą nogę. Natychmiast straciłeś władzę w kończynie i nie znalazłeś oparcia na sztywnej i twardej jak skała nodze, straciłeś równowagę i upadłeś na ziemię. W tej samej chwili usłyszałeś, jak mężczyzna za twoimi plecami jęknął ze zdumieniem i także upadł. Obejrzałeś się kątem oka – łowca oberwał odłamkami zaklęcia, przed którymi zdołałeś uciec, i także oberwał, w lewą nogę. Runął jak długi, kompletnie zaskoczony, klnąc w pasji. Nagle biała wilczyca, na moment odgoniwszy od siebie zajadłe psy, doskoczyła do leżącego mężczyzny.

Kiti;
Mag zdołał się obronić przed drowią szarżą, jednak jego paniczna próba odpędzenia od siebie napastnika skończyła się miotaniem nie do końca dopracowanych zaklęć. Drow nie poległ sam; zabrał ze sobą właściciela nękających cię psów. Pora na rewanż. Wykorzystałaś okazję i wbiłaś zęby w drugą nogę, szarpiąc uziemionym mężczyzną. Leżał na ziemi, unieruchomiony, a jego wrażliwe punkty znalazły się w zasięgu kłów...
Wolfs Rain. by ~RestlessShadows on deviantART

Dirith;

Działo się. Za tobą wilczyca dopadła do łowcy, a psy dopadły do niej. Przez chwilę kotłowało się, ujadanie psów, jeden wielki zgiełk, wrzask mężczyzny. Darł się jak pożerany żywcem. Chłop z kosą wpadł w panikę widząc co się dzieje. Krzyczał coś, wymachiwał kosą, ale nie w twoim kierunku, a nad kłębowiskiem zakrwawionych futer psów i wilczycy. Po chwili jego krzyki przeszły w paniczne skamlenie a krzyki mężczyzny szarpanego przez wilka ucichły. Po chwili mężczyzna z toporem pogodził się z tym co zaszło i rzucił się mściwie do ataku... na ciebie, oczywiście. Zawsze winny drow, wiadomo... Zdążyłeś pozbierać się i czmychnąć przed toporem, który zamiast w twoje plecy, wbił się, o ironio, w skamieniałą nogę, i nie uszkadzając jej, stuknął tylko, jak o skałę. Miałeś problem, żeby wstać, ale nadal jesteś żywy i nadal masz broń. A więc nadal umiesz zabijać...

Zważywszy na przewagę liczebną wroga, dobrze wam idzie. Kiti, uleczywszy się poprzednio, teraz trzyma się dzielnie, poszarpana jedynie przez jednego z psów. Drow, ranny ale żywy, nie czuje nawet bólu, ma jedynie pewne problemy z ustaniem na jednej nodze. Dzięki ryzykownej ale skutecznej i odważnej taktyce Diritha oraz współpracy Kiti, wróg odniósł straty w ludziach, łowca nie żyje.

Kiti –0,5 Pż, Dirith –1Pż.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline