Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2013, 00:33   #112
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Powoli rozsunęła palce. Żył, cymbał zakuty. Nie, żeby miała coś przeciwko, ale trochę ją to zaskoczyło, albowiem spodziewała się innego widoku, niż płonącobrody krasnolud rasy czarnej.
Nagromadzone emocje eksplodowały krzykiem.
- Ostrzegałam, durniu!? Mogłeś zginąć! Gdyby to Theo cię ostrzegł, to byś posłuchał, ale mnie, oczywiście, nie! Zakuta pała! W dodatku głucha - dodała widząc, że nawet nie zwrócił na nią uwagi.
- Męski szowinista - wymruczała pod nosem. Tak naprawdę jednak ulżyło jej, że nic poważniejszego, niż opalone brwi i broda, mu się nie stało. Wciąż jeszcze dymił, wydzielając zapach tlących się kłaków. Wszędzie fruwały płatki popiołu ze spalonych desek i zmurszałych szczątków dywanu. Otrzepała się z kurzu wracając do dłubania przy sejfie. Skupiona, tkwiła przy nim dobrą chwilę, próbując wyczuć wytrychem mechanizm zamka. Długą chwilę.
- Szlag! - ryknęła w końcu, odskakując i wymierzając w okutą podstawę kilka wściekłych kopniaków.
- Otworzę cię, choćbym tu miała zdechnąć ze starości - syknęła pod adresem sejfu.
Mimo woli wzrok Ciani padł na mumię na podłodze. Przyklęknęła przy martwej kobiecie. Zszarzała skóra pokrywała szkielet, niczym suchy pergamin. Rozchyliła ostrożnie poły jej kurty i przejrzała kieszenie. Od razu trafiła na srebrne, polerowane lusterko. Trochę zaśniedziałe teraz, ale po wyczyszczeniu mogło się jej przydać.


Od pasa dziewczyny odpięła zgrabny i piękny sztylet zdobiony złotem tkwiący w zdobionym kamieniami o intensywnej barwie ultramaryny futerale.


Postanowiła, że tak pięknej rzeczy nie sprzeda. O nie, za żadną cenę. To cacko zostawi sobie na pamiątkę. Tymczasem jednak wypróbowała jego szlachetne ostrze na rzemieniu od sakiewki zasuszonego trupa. Dość pękatej sakiewki. Z pewnością to nie bieda skłoniła poprzednią włamywaczkę do szperania w prywatnych rzeczach grafa. Ciekawe czy ją też ktoś najął do tego niewdzięcznego zadania?
Podwinęła rękaw swej poprzedniczki. I drugi też. Nic, żadnego tatuażu. Nie należała zatem do tych, z którymi starli się niedawno. Musiała leżeć tu już od dłuższego czasu. Chociaż na jej stan z pewnością miał wpływ głównie pająk, nie tylko czas.
Ciani wzdrygnęła się. Nie cierpiała pająków. Ani małych, ani tym bardziej wielkich.



Przyjrzała się ponownie zestawowi narzędzi koleżanki po fachu i wybrała wytrych, który wydał jej się najodpowiedniejszy do powtórnego zmierzenia się z opornym zamkiem okutej żelazem szafy. Tym razem poradziła z nim sobie o wiele lepiej niż poprzednio.
Cichy szczęk, a potem małe drzwiczki otworzyły się niemal bezszelestnie.
Usta Ciani rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Wnętrze szafki bynajmniej nie było puste. Cztery grube i ciężkie, zawinięte w płótno rulony. Rozwinęła jeden z nich, by sprawdzić, czy się nie myli. Złoto. Okrąglutkie, błyszczące monety. Na oko w jednej paczce mogła ich być setka. To już było coś. Jednak poza złotem w sejfie z pewnym rozczarowaniem nie znalazła już nic z wyjątkiem niedużej buteleczki z cieczą wściekle zielonej barwy.


Jeśli ozdobniczek w kształcie trupiej czaszki nie kłamał, miała do czynienia z jakąś trucizną. Cóż, na razie nie było na kim jej wypróbować, ale kto wie, co się dalej przytrafi. Lub kto.
Schowała znalezione rzeczy do plecaka i zamknęła sejf.
Zawsze lubiła zostawiać po sobie porządek.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline