Śledztwo się ślamazarzyło i to nie tyle z braku tropów, co z trudności w dotarciu do pewnych ludzi. Niestety nie udało się spotkać Matyldy, zatem spawa noża musiała poczekać. Za to kwestia Grosza nieco się ruszyła do przodu. Nieco bo Werner Klebb w zasadzie nie powiedział nic istotnego poza tym, że potwierdził to co mówiła Ute, że mężczyznę można spotkać w „Czystej Świni”. Wypadało zatem polować na osobnika o mocno zawiniętym wąsie i w czapce z piórkiem.
Po rozmowie z Klebbem Ekhart wrócił do gospody. Nie miał daleko, ale mroczna atmosfera doków sprawiła, że idąc czuł lekki niepokój. Tego wieczoru już niczego więcej się nie dowiedział i wrócił do „Trumny Kowala” przenocować.
Ranek przywitał wszystkich ciężkimi chmurami zapowiadającymi deszcz i wilgocią mgły. Ekhart dostał od służącej Ingi swoje już czyste, suche i przy okazji połatane ubranie. Wdziewając je pomyślał, że pewnie nie zostanie ono długo suche, ale i tak wolał swoje ciuchy od pożyczonych. - Zanosi się na deszcz. – mruknął do towarzyszy – Może dojdzie do kolejnego porwania. Trzeba by obserwować doki. Może nasz kapłan będzie chętny na przynętę?
Myślał na głos.
Po śniadaniu nie pozostało mu nic innego, jak nadal próbować szczęścia w „Czystej Świni”. Reszta podjęła chyba podobną decyzję. Właśnie szli w pobliżu rzeki, gdy głośny hałas zwrócił ich uwagę na barkę, która stanęła w płomieniach. Wyglądało na to, że ktoś obrzucił statek czymś łatwopalnym, może oliwą.
W pierwszym odruchu Ekhart chciał ruszyć na pomoc w gaszeniu, ale zdał sobie sprawę, że wszystko wkoło jest wilgotne i że pożar nie będzie trudno opanować, za to uciekający wzdłuż nabrzeża dwaj ludzie, najpewniej sprawcy całego zajścia mogą lada chwila zniknąć między magazynami. - Klaus! – krzyknął do kompana wskazując ręką uciekających ludzi, po czym rzucił się w pogoń. Liczył na to, że tak jak w przypadku pogoni za złodziejaszkiem Rex okaże swoją przydatność. Najważniejsze było teraz nie stracić łotrów z oczu. |