Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2013, 11:57   #21
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Vilis otworzyła cicho drzwi i niczym złodziej wślizgnęła się do środka. Pokój nie był duży, a jej kompan zajął już miejsce na podłodze. Zmrużyła oczy widocznie zadowolona, po czym obeszła go i usiadła ciężko na łóżku. Nie przejmując się obecnością mężczyzna zaczęła ściągać z siebie pancerz i broń, układając wszystko pedantycznie koło siebie. Gdy już została w samej koszuli i spodniach wsunęła się głębiej na łóżko i skrzyżowała nogi.
- Jak ci się podobało spotkanie u barona? - spytała beznamiętnie, po raz kolejny poprawiając leżący obok ekwipunek.

Siegfried otworzył oczy dopiero gdy padło pytanie. Nie przeszkadzała mu obecność Vilis, ani jej strój. Wyraz twarzy pozostawał niezmienny, zimny jak kamień. Podniósł głowę do góry i spojrzał na szefową:
- Za dużo pierdolenia. Za mało konkretów. Gdy przyjdzie co do czego, oddzieli się plew od ziarna i tylko Ci godni zostaną na polu walki. Reszta ucieknie niczym zając przed wilkiem - odpowiedział zgodnie z tym co myślał

- Ucieknie albo zdechnie, rozerwana na strzępy, zgnieciona albo przebita czymś ostrym - łowczyni skrzywiła pogardliwie wargi, po czym wyciągnęła ostatnią butelkę wódki, zachomikowaną w torbie na czarną godzinę. Odkorkowałą ją i wyciągnęła w stronę biczownika - Trzymaj, cały dzień o suchym pysku siedziałeś. A reszta, nieważne jak skończy, byleby pod nogami się nie plątała. Niech szybko się powykańczają, tak będzie lepiej. Oszczędzi to zbędnego zamieszania.

Sigmarita wziął butelkę i pociągnął lyk z gwinta. Trunek był mocny, i przyjemne ciepło rozlało się po ciele. Oddał butelkę:
- A Ty się czegoś ciekawego dowiedziałaś jeszcze ? - uśmiechnął się z lekką ironią.

Vilis odebrała flaszkę i skrzywiła się słysząc pytanie. Nim odpowiedziała wypiła kilka łyków trunku i westchnęła z ulgą
- Wreszcie coś normalnego. Od tego wina szło się porzygać i nie, nie dowiedziałam się niczego. Siedzą i srają po nogach, rzucając coraz to nowymi pomysłami. Żadnego łądu i skłądu w tym nie ma, takie przekupki na targu. Niech sobie pogadają, nie muszę słuchać ich pierdolenia. Rano dorwę krasnoluda i dowiem się co udało się im ustalić. Oszczędzę czas i zdrowie - prychnęła kłądąc się na łóżku i stawiając butelkę na brzuchu. Przymknęła oczy ciesząc się chwilą spokoju.
- Szlag mnie trafia jak pomyślę o tym, z kim przyszło nam pracować, no ale nic na to nie poradzimy. Czas pokażę ile są warci w boju...bo w gadaniu radzą sobie aż za dobrze. Zauważyłeś coś niepokojącego? Twoje zdanie o tej całej sprawie. - uchyliła ciemnoniebieskie oko łypiąc z łóżka na siedzącego na podłodze mężczyznę.

- Warto by się naszego dobrodzieja zapytać o beczki z oliwą. Za przynętę można zrobić kilku truposzy i wypełnić ich arszenikiem - uśmiechnął się szeroko i wzruszając ramionami rzekł - mamy ją zabić, nie powiedziano jak.. więc każdy sposób dobry. Warto by Khazad namalował jakąś mapkę tamtych okolic, co by można dokładnie zaplanować nasze działania. Jeżeli bestia jest tak groźna i potężna jak mówią to warto by pierw zobaczyć jak działa, reaguje czyli dać jej coś na pożarcie...przeznaczyć coś lub kogoś na straty. Poznać ją...dopiero potem uderzyć. Pójście tam i machając korbaczem krzycząc “ubijmy potwora” to równe z tym że tym korbaczem sami sobie możemy pierdolnąć w łeb. To tyle... - położył głowę na pakunku robiący za podpórkę dla głowy.

- Khazad mówił że bagna w okolicy są dość niebezpieczne, ale ma załatwić miejscowych żeby robili nam za przewodników. Bestia reaguje podobno agresywnie, słyszałeś że dziesieciu ludzi zabiła. Sęk w tym, że nie wiemy jak zareaguje na truciznę. Musiałaby to być końska dawka, bydle wielkie jest - sięgnęła po jeden z noży i profilaktycznie chowając go pod poduszkę. Przekręciła się na bok nakrywając kocem i spod przymkniętych powiek obserwowała Siegfrieda. Gdzieś w głębi kobiecej duszy obudziła się ciekawość na widok jego blizn i poparzeń, poprzednim razem nie miała okazji oglądać go bez ubrania. Nie pytała jednak o nic, jako że nie należała do osób pakujących się z butami w czyjeś życie,a przeszłość biczownika nie wnosiła nic do aktualnego zadania. Wiedza o niej na ten moment była zbędna.
- Jutro odwiedzimy zielarkę o której wspominał Matthias. Skoro bitwa nam się szykuje to wsparcie medyczne będzie potrzebne. Przy okazji wypytamy ją o te przeklęte mikstury, wieśniaków też można przycisnąć...kurwa - warknęła krzywiąc się ze złości - Nienawidzę pracować incognito.

Siegfried nic już nie skomentował. Sen nadszedł równie łatwo, co ostatnim razem. I tak samo jak ostatnim razem, koszmary nadeszły. Co jakiś czas palce mężczyzny zaciskały się kurczowo na płaszczu którym się okrył, i co jakiś czas przewracał się na z boku na bok. Mamrotał pod nosem, nie będąc tego świadom, lecz w końcu usnął jak kamień.

Łowczyni poczekała aż Siegfried uśnie i usiadła ponownie na łóżku, opierając plecy o ścianę. Nie potrzebowała dużo snu, przez te wszystkie lata nauczyła się obywać bez wielogodzinnego wylegiwania się. Do życia wystarczyła jej krótka drzemka raz na jakiś czas. Widząc że jej towarzysz zaczyna się rzucać skrzywiła lekko wargi. Nieważne jak opanowany i twardy jest człowiek sny są domeną nad którą nikt nie mógł zapanować, coś o tym wiedziała. Potrząsnęła głową, walcząc z ogarniającym ją otępieniem. W myślach przeklęła się za zbyt dużą ilość wypitego tego wieczora alkoholu. Każdy miał jakieś słabości, a ona ze wstydem akceptowała swoją, starając się kontrolować ją w miarę możliwości. Nie zawsze to wychodziło. Sięgnęła pod koszulę, wyciągając srebrny medalion w kształcie młota, wiszący na cienkim łańcuszku i uśmiechnęła się gładząc palcem chłodną powierzchnię. Trwała tak przez kilka godzin, nasłuchując oznak jakiegokolwiek zagrożenia i czekając na świt. Nie budziła biczownika, który po pewnym czasie się uspokoił i spał przez resztę nocy spokojnie.
Każdy zasługuje na chwilę odpoczynku.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 04-06-2013 o 12:00.
Zombianna jest offline