Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2013, 12:41   #42
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Łowczyni odnalazła wzrokiem przedsiębiorczego przemytnika. Podeszła bliżej i położyła mu rękę na ramieniu.
- Przeprowadź mnie - szept zabrzmiał zaskakująco zlowieszczo. Skupienie na jej twarzy, można było odczytać jako gniew.
Mężczyzna spojrzał na nią krytycznie.
- Pięćdziesiąt miedziaków. Płatne z góry.
Z kamienną twarzą przedstawiła swoją propozycję.
- Połowa teraz, połowa po drugiej stronie.
Na jego twarzy zakwitł paskudny uśmiech.
- W takim razie szukaj szczęścia gdzie indziej.

Cathil nie było do śmiechu. Jak zwykle w takich sytuacjach głowę wzięły jej bardziej prymitywne instynkty.

- Wolisz zarobić, czy umrzeć z flakami na wierzchu? - zapytała bez namysłu.
- Nie zabijesz mnie tu przy tych wszystkich ludziach.
- Nie, ale jeżeli nie dostanę się do środka, będę miala dużo wolnego czasu i pewnego dnia znajdę cię z opuszczonymi spodniami - odparła.
- Kochana - obleśny uśmiech jeszcze się poszerzył - wierz mi, że takich jak Ty jest więcej. A ja potrafię się zabezpieczyć przed nieprzewidzianymi okolicznościami. Możesz iść do tych kolesi przy bramie albo ubić interes ze mną. Twoja wola. A jeśli - obrzucił Cathil lubieżnym spojrzeniem - chcesz mnie bez spodni to wystarczy poprosić.

Patrzyła na niego chłdono, nie przejmowała się jego insynuacjami. Jeżeli zdziałały cokolwiek, to tylko umocniły ja w postanowieniu. Przechyliła głowę na bok, w zastanowieniu, z jednej strony nie miała czasu na dalsze targi. Z drugiej, przemytnik bardzo jej się nie podobał. Decyzja była prosta, zabije go później, kiedy będzie miała czas.

- Dobrze - skinęła głową - 50 miedziaków z góry. Idziemy.
Kobieta tuląca do spódnicy synka obserwowała cały czas tą scenę. Widząc, że Cathil dobiła targu podeszła do niej.
- Pani dziejko, zapłaćcie i za nas. Mój synek słabuje. Nam do dochtóra trzeba. Ostatniego srebrnika mam, coby go opłacić. Pani dziejko!
Spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. Dziecko, może czteroletnie, uczepione u jej spódnicy, rzeczywiście wyglądało na rozpalone, błądziło nieobecnym wzrokiem. Z jego nosa zwisały długie śpiki.
Przewodnik spojrzał na łowczynię pytająco.
Cathil wiedziała, że sobie to odbije, poza tym Nena byłaby z niej dumna. Zrobiło jej się przyjemniej na sercu.

- Zapłacę - prawie się uśmiechnęła.
- Płatne z góry - przemytnik uśmiechnął się wyciągając brudną dłoń. - Srebrnik i pięćdziesiąt miedziaków.

W oczach kobiety pojawiły się łzy. Cathil sięgnęła sakiewki. Przez chwilę się zawahała. Spojrzała na mężczyznę spode łba, zmierzyła wzrokiem kobietę i na chwilę skupiła uwagę na dzieciaku, jeżeli coś było nie tak, to z jego gęby wyczyta to najpewniej.

Czas na chwilę się zatrzymał. Mężczyzna wyciągał w jej stronę brudne łapy. Kobieta stała, wpatrując się w jej stronę ze łzami w oczach. Były to bez wątpienia łzy wzruszenia. Chłopczyk, ledwo trzymiąc się na nogach podtrzymywał się maminej spódnicy. Szklistymi oczyma wpatrywał się tempo w gościniec.
Uspokojona, choć wciąż przygotowana na jakieś oszustwo, zwrociła się do mężczyzny.

- Nie tutaj. Chodźmy gdzieś na bok.
Jeżeli coś będzie nie tak, w cichym kącie łatwiej będzie walczyć.
Przemytnik rozejrzał się wokół.
- Słusznie.
- Chodźcie za mną - powiedział do Cathil i jej nowych towarzyszy.

Odeszli od bramy kierując się wzdłuż traktu którym przyszła łowczyni. Gdy tłum cisnący do wejścia zasłonił ich całkiem przed wzrokiem strażników skręcili w bok w pobliskie krzaki. Schroniwszy się za nimi przed wzrokiem ciekawskich przemytnik ponownie wyciągnął dłoń w stronę Cathil.

- A teraz kochanieńka pieniążki.
Była ostrożna, obawiała się nagłego ataku. Zapłaciła jednak.
- Świetnie, świetnie - zarechotał przy tych słowach przemytnik. - Interesy z Tobą kochanieńka to sama przyjemność.
Obrzucił Cathil wymownym spojrzeniem.
- Może nie taka jak bym chciał, ale zawsze przyjemność.
Po tych słowach schował pieniądze do sakiewki, którą następnie włożył za pazuchę i powiedział:
- A teraz chodźcie za mną. Tylko bez hałasów. NIe chcemy przecie żeby straż się zwiedziała o naszym małym interesie?

Cathil uznała, że nie do niej skierowane były te słowa. Ona nie miała w zwyczaju hałasować.

 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 04-06-2013 o 12:45.
F.leja jest offline