Roland Rockwood patrzył przez chwile jak kolumna wojowników przedziera się przez bagna.
Wtem przypomniał sobie o tych skretyniałych wampirach i natychmiast się schował, są zbyt głupie by go posłuchać gdy zobaczą tą całą masę worków z krwią, zwłaszcza że był sam.
Natychmiast przewrócił płaszcz na drugą stronę w ten magiczny sposób płaszcz stał się czarny jak noc i się schował w najbliższej dziurze.
-no i następni sługusi...- nie dokończył gdy spostrzegł z ukrycia jak wampiry wpadają na żołnierzy.
-dobrze że się najadłem bo bym tu nie wytrzymał, tyle krwi- pomyślał
gdy wampiry zostały wybite a armia odeszła ziają się wysysaniem krwi z trupów.
-muszę się pospieszyć zanim wystygnie- wtem spostrzegł Hellscythe...
Kostnica skradanie