Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2013, 20:24   #3
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Szeryf Bauhausu, który prowadził testy fizyczne był starszym, żylastym facetem. Na lewym oku nosił przepaskę, lewe ramie było częściowo sparaliżowane a lewa noga stąpała mocniej i bardziej sprężyście niż prawa. Rusty podejrzewał implant. -Na ziemię i pięćdziesiąt, gównozjady! Będziecie pompowali tak długo, aż gówno wycieknie ze wszystkich porów na waszym ciele! – zawołał. Pompki można było robić na obu rękach, przy okazji nikt nie polewał ćwiczących lodowatą wodą ani nie strzelał nad głową. Sama przyjemność. Potem standardowo – drążek, poręcze, brzuszki, tor przeszkód, znów pompki i tak dwie godziny. Imperialczyk dawał z siebie wszystko. Jak zwykle na testach sprawnościowych nie chciał po prostu zrobić normy, miał ambicje znacznie ją przekroczyć. Po zaprawie fizycznej przyszedł czas na badanie funkcji organizmu. Na placu treningowym pojawiła się grupa lekarzy ze specjalistycznym sprzętem. Bardzo specjalistycznym. Z Cybertronicu… Rusty zastanawiał się, dlaczego Bractwo zgadza się na współpracę z korporacją mającą konszachty z Legionem Ciemności. Może chcieli trzymać przyjaciół blisko a wrogów jeszcze bliżej? Bądź co bądź, żołnierz nie czuł się za dobrze, kiedy zimne sondy przylgnęły do jego szyi i klatki piersiowej.
-Teraz zobaczymy, gówniane głowy, jak strzelacie w terenie zabudowanym. Zbiórka pod kill house’m za minutę! Biegiem! – szeryf obwieścił kolejną część testów. Podczas biegu Rusty usłyszał od kogoś, że ochrzcili szefa musztry mianem Szeryf Gówno, od jego ulubionego słowa. Pasowało.
Kill house Bractwa nie różnił się od klasycznych obiektów tego typu. Sieć pomieszczeń z ruchomymi i nieruchomymi makietami celów oraz „żywych tarcz”, których nie wolno drasnąć. Wszystko naszpikowane było setkami kamer, aby kierownictwo wyszkolenia mogło obserwować poczynania rekrutów. W takiej infrastrukturze można było świetnie trenować współpracę w teamie, gdyż na misje tego typu nikt nie idzie sam. Szeryf Gówno podzielił trzydziestkę żołnierzy na pary i przydzielił do właściwych budynków. Przed wejściem mieli pobrać broń – pistolety Pirania.
Rusty’emu został przydzielony rudy, zadziorny i pewny siebie Bauhauczyk. Wzięli broń i po cztery magazynki, po czym zabrali się za sprawne czyszczenie pomieszczeń. Gdy Rusty widział pojedynczą makietę nekromutanta, z miejsca pakował mu dwie kulki w łeb – „jeden to mniej niż zero, a dwa to jeden” – pobrzmiewało w jego głowie. Przy kilku przeciwnikach nie tracił cennego czasu. –Ładuję. –Przemieszczam. –Czysto. –Lewo. –Przemieszczam – Rusty sprawnie posługiwał się znanymi komendami, natomiast Rudy je olewał. Zdarzało mu się łazić bez żadnej informacji, przez co Rusty nie wiedział, kiedy jego plecy są kryte.
Po skończonym ćwiczeniu, Dunsirn odezwał się do Bauhauczyka:
-Zawaliłeś komunikację w teamie.
-Ja? Po pierwsze, to przez twoje podwójne strzały i dodatkowe ładowanie traciliśmy czas, po drugie, lepiej uważaj co do mnie mówisz.
-A ty lepiej nie pluj jak mówisz.
-Żebyś się nie zdziwił.
-Zdziwił, to się twój stary jak cię z taką fryzurą na porodówce zobaczył – odciął się Rusty. Rudy tylko na to czekał. Natychmiast ruszył z pięściami na Imperialczyka. –Wy dwaj – niedoszli oponenci usłyszeli głos Szeryfa – Zamknijcie mordy i oddajcie broń. Jeden niewłaściwy ruch i będziecie polerowali językami kible tak długo, aż nie będziecie mogli odróżnić gówna od frytek. Z niechęcią oddali broń. Podejrzewali, że nie zostaną przyjaciółmi… Odchodząc z kill house’a słyszeli gniewne pomruki szeryfa oraz kogoś, kto podniesionym głosem stanowczo odmawiał używania pistoletu i żądał wydania miotacza Gehenny.
Po kolejnym sprawdzianie ze strzelania – tym razem już na klasycznej strzelnicy – oraz testach psychologicznych, Rusty zaczął słuchać plotek i wypytywać o bieżącą sytuację – po co są tu nowi rekruci do sił Kartelu, gdzie zostaną przerzuceni, z jakim sprzętem, w jaki sposób tworzone będą teamy. Z ciekawości przeszedł się po ośrodku szkoleniowym i odwiedził pomieszczenia, do których miał dostęp dzięki karcie. Na końcu poszedł do kantyny na piwo. No, maksymalnie dwa.
Siedząc w środku obserwował innych rekrutów. Byli to świetnie wyszkoleni żołnierze innych jednostek. W większości ogoleni i ostrzyżeni po wojskowemu, ale niektórzy, podobnie jak Rusty, mieli krótkie brody i dłuższe włosy. Ci zainteresowali go najbardziej. Podczas sączenia drugiej puszki ciemnobrązowego płynu, do kantyny weszły nowe osoby. Zjawiskowa kobieta i bezczelnie nadskakujący jej Rudy. Imperialczyk od czasu zaręczyn nie uganiał się za spódniczkami, więc nie zamierzał grać jakiegoś rycerza ratującego damę w opałach. Ale z Rudym musiał wyjaśnić kilka spraw.
 
Azrael1022 jest offline