Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2013, 11:20   #30
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Nadęta jak paw i nieudolnie starająca się ukryć ekscytację jak u małego dziecka, Audrey zeszła z dwójką krasnoludów i swoim pracodawcą w dół kamiennego korytarza. Patrząc na wijącą się ścieżkę, coś sobie skojarzyła. Mianowicie, jak jeden z jej dawnych mentorów, poczciwy specjalista od map imieniem Dormie Cochane, powiedział kiedyś, że takie miejsca powstają naturalnie, z powodu wyżłobień wykonywanych przez wodę. Niestety, zaobserwowanie tego procesu na własne oczy nie leżało w zasięgu ludzkich możliwości. Szczerze mówiąc, nie leżało w zasięgu kogokolwiek, kto nie był smokiem ze sporą ilością czasu i zacięciem do spraw geograficznych. A jak wiadomo, te przerośnięte jaszczurki bardziej ciekawiła tematyka złóż metali szlachetnych oraz nauki społeczne określające dokładną liczbę okolicznych dziewic. Dopiero ostrzeżenie z ust Gallawaya sprawiło, że dziewczyna przestała myśleć o niebieskich migdałach i zaczęła dokładniej patrzeć pod nogi. Ilość światła jaką posiadali także była ograniczona, więc przez chwilę zastanawiała się, czy nie złamać jednej ze swoich słonecznych gałązek. Obeszło się jednak bez dalszego uszczuplania drużynowego ekwipunku.

Jaskinia, równie przekorna jak żywa istota, nie dostosowała się do ich wyobrażeń na temat wyzwań, które zwykle napotykane są przez początkujących poszukiwaczy przygód. Miała za to w ofercie kilka innych, zdawałoby się bardziej oryginalnych. Takich jak trzymetrowa szczelina w ziemi oraz jej starsza siostra, zakończona słabo uformowanymi stalagmitami. Te kamienne wypustki raczej nie zabiłyby pechowego skoczka, ale pogruchotanie mu większości kości w ciele to już inna historia. Formowało się więc pytanie: jak dotrzeć na drugą stronę w jednym kawałku? Bo pęd potrzebny do właściwego wykonania skoku nadałaby jej krasnoludzkim kompanom chyba tylko jakaś prototypowa gnomia armata. Co do własnych możliwości w tym zakresie, Adurey też nie była jakoś szczególnie pewna. Zdrowa szczypta sceptycyzmu wydawała się teraz lepsza niż karkołomna lekkomyślność.
- Nie, panie Gallaway, skakanie to kiepski pomysł. Chyba wpadłam na lepszy.

Sięgnęła po linę będącą częścią jej zestawu podróżnego i rzuciła ją niedbale na ziemię. Przez chwilę patrzała na skręcone włókna bez najmniejszej formy zrozumienia. Jak małe dziecko, któremu ktoś stara się wytłumaczyć układy geopolityczne w całym Calimshanie. Niepewnie złapała za cięgno, jakby to miało za chwilę pokazać ostre kły i ukąsić ją w dłoń. Może powinna dźgnąć je patykiem? Nie, to głupota. Jednak moment niezręcznej ciszy minął szybko, a podrdzewiałe zębatki w jej umyśle zostały w końcu siłą wprawione w ruch. Nagle okazało się, że Audrey o używaniu liny wie nieco więcej niż o magii tajemnej. Samą ją to zdziwiło. Ręce uformowały pętlę w czterech ruchach, oczy wypatrzyły odpowiedni punkt zaczepienia po drugiej stronie wyrwy i przyszedł czas na rzut. Chybienie tutaj było lepszą alternatywą niż roztrzaskanie sobie głowy tam na dole. Ale szczęście chciało, że nie chybiła. Lina idealnie ułożyła się wokół stalagmitu i zaciśnięcie jej było już tylko formalnością. Przymocowała drugi koniec po ich stronie, nadając przy tym włóknom odpowiednią napiętość. Zrobiwszy to wszystko, otrzepała teatralnie dłonie i skłoniła się zapraszająco w stronę trójki mężczyzn.
- Panowie przodem. Tylko proszę pojedynczo, ta lina nie pochodzi od elfiego sprzedawcy.
 
Highlander jest offline