Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2013, 15:49   #78
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Jęki trafionych towarzyszyły przeszywającym powietrze pociskom. Wizg tuż koło uszu Wolmara zmusił go do wtulenia głowy w ramiona. Wyglądało na to, że napastnicy zajęli pozycje po obu stronach drogi.

- Tak. Rzeczywiście świetny pomysł, żeby nocować w tym miejscu... - stwierdził kwaśno.

Pociski latały gęsto i zapewne było kwestią czasu, kiedy jeden lub więcej znajdzie swój cel i zakończy lot w ciele adepta. Ludzie nie kwapili się do innej formy odpowiedzi na atak, jak próba uczynienia się mniejszym lub mniej widocznym.

Wolmar miał zamiar zrobić podobnie, ale przynajmniej w konkretnym celu. Zerwał młody pęd wyrastający z odłożonej na bok gałęzi zbyt świeżej, żeby nadawała się do palenia w ognisku. Skupił się na przepływających wokół energetycznych strumieniach, po chwili dostrzegając je swoim wiedźmim wzrokiem. Zdeterminowany potrzebą działania złapał je stanowczo i zaczął skręcać ze sobą tworząc kształt, którego wzoru nigdy się nie uczył. Po prostu czuł, kiedy jego forma była prawidłowa, a kiedy nie.

Poskręcane barwne nici oplótł w końcu wokół ulistnionej gałązki, która jakby ożyła, okręcając się wokół nadgarstka, pnąc się wyżej i oplątując resztę ciała. Jednocześnie jej forma stawała się coraz bardziej niematerialna, aż rozpłynęła się niczym mgła. Śladem po tym niecodziennym zjawisku był sam czarodziej, którego kontury zaczęły zlewać się z otoczeniem, a postronny obserwator miałby kłopoty w skupieniu wzroku na jego postaci.
- Kameleon... - Wolmar wyszeptał i uśmiechnął się widząc efekt zaklęcia. Wraz z poznaniem jego nazwy dowiedział się także, czym jest owy kameleon - dziwacznym stworzeniem podobnym do jaszczurki, której skóra przybiera kolor łudząco podobny do barwy otoczenia, w którym przebywa. Zaiste osobliwe zwierzęta żyją w odległym Kitaju...

Niemal niewidoczny dla innych czarodziej nie przerwał swojej pracy. Pieczołowicie splatał kolejny węzeł z magicznych wiatrów, ułatwiając sobie przygotowanie zaklęcia dostosowującego wzrok do widzenia w ciemności. Wtarł niewidoczny supeł w oczy - tęczówki straciły nagle cały kolor stając się szare, jak wszystko po zmroku, a iskry wzniecane przez gaszącego ognisko spowodowały pieczenie i konieczność odwrócenia głowy.

Był gotowy.

Pozostawił swoje rzeczy - mogły tylko zawadzać w tym, co chciał zrobić. Zabrał tylko to, co mieściło się w przybornikach przy pasie - w tym swoje mikstury, a także łuk z kołczanem, nóż i topór, który już wiele razy potwierdził swoją przydatność.

Wślizgnął się pod wóz i schował za jednym z wielkich kół. Położył się na ziemi i zaczął pełznąć wzdłuż skraju drogi w kierunku miejsca, gdzie zwierzoludzie urządzili na nich wcześniej zasadzkę. Starał się nie zbliżać do zarośli i drzew, gdzie kryli się napastnicy - żadnego wcześniej nie zauważył na drodze, więc dzięki maskującemu działaniu zaklęcia i panującym ciemnościom powinien przedostać się niezauważony za krąg napastników. Wyczulone na słabe oświetlenie oczy znacznie ułatwiały eskapadę w pogrążonym w mroku lesie.

Sunąc po ziemi zamierzał pokonać w ten sposób kilka długości wozu, po czym, idąc pochylonym możliwie blisko ziemi przejść odległość umożliwiającą znalezienie za plecami wrogów skupionych na ostrzeliwaniu karawany. Wtedy wszystko w jego rękach - zarówno magia, jak i topór.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 05-06-2013 o 20:51. Powód: zapomniałem łuku :]
Gob1in jest offline