Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2013, 19:33   #40
Ghoster
 
Ghoster's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodze


· Gimrahil · Uthilai · Th’amar · Pratibhairava ·


Pratibhirava rozglądału się na boki, co moment zatrzymując swe kroki, by odebrać zmieniające się w krótkim czasie bodźce. Niewiele czasu spędziłu na Limbo, w dodatku na najbardziej stablinej jego części, ani nie teleportowału w przypadkową część chaotycznej zupy, nie mówiąc już o starciu planarnych okrętów, co tyczyło się całej reszty nagle zyskanej kompanii. Zapamiętału, że będzie chciału tutaj wrócić jeszcze raz, i na dłuższy okres czasu.

„Nic nigdy nie idzie zgodnie z planem; na żadnym planie.”
- Jedna z prawd Wieloświata.

Przybysze z Sigil wkroczyli do groty, która, choć dość ciemna, za jednym zakrętem nieco głębiej zaczęła przedstawiać prześwity w suficie, z których literalnie wylewało się trochę światła; niektórym z nich wręcz kapało ono na głowy, niewymownie ich tym samym denerwując. Jak się miało później okazać, jaskinia była tylko przejściowym elementem między zewnętrzem a, jak się wówczas już domyślali, szczytem góry. Przy wejściu widać oczywiście było, iż wchodzili do takiego wzniesienia, niemniej dopiero Th’amar upewniła się co do tego, gdy zauważyła na ścianach nie tyle malowidła, co kaligrafię Zerthów wyrytą na ścianach pieczary. Skrypty były płynne, jako iż litery w języku githzerai obowiązkowo łączyły się w piśmie tworząc coś na wzór długich linii przerywanych podskokami w dół i w górę oraz zataczanymi okręgami i innymi osobliwymi kształtami. Pismo byłoby ładne na papierze, nie jednak zalane materią chaosu na ścianie. A przynajmniej nie byłoby, gdyby nie wspomniana kaligrafia; otóż pismo na ścianie nie miało formy pionowych czy poziomych linijek tekstu; każde zdanie było tworzone tak, by powstawał z niego rysunek przedstawiający a to zwierzę, a to osobę, a to jakieś miejsce. Widok był momentami niebywale interesujący.

Na początku nikt z nich nie zwracał zbyt dużej uwagi na skrypty naścienne, prócz Th’amar, oczywiście. Chwilę później mieli jednak wkroczyć do nieco większej komnaty, która to miała formę lejka, a przez całą jej powierzchnię przelatywały tylko serie schodów, bięgnące od jednej ściany do drugiej, czasami też wzdłuż nich, prowadząc na liczne balkony. Wnętrze było dość duszne, choć wewnątrz było zimno. Stopnie po których stąpali wydawały się nie być pokrytymi mchem kamieniami; na ich powierzchni widać było wciąż wszelkiego rodzaju ślady stóp, rąk i innych, dziwnych kończyn. W pewnym miejscu mogli nawet ujrzeć odbicie czyjejś twarzy, lecz zamiast oczu widniały tam ślady krwi. Zastanawiali się co mogło to spowodować, niemniej to miejsce musiało być raczej zwykłym tunelem przejściowym między Limbo a Ysgardem, zdaje się, że często uczęszczanym. Może zbyt często.

· Napisy, które mogła przeczytać Th’amar ·

„(2:13) Zerthimon podniósł ostrze i zbadał jego powierzchnię. Na powierzchni stali dojrzał swoje własne odbicie. To właśnie poprzez własne odbicie, które zobaczył na powierzchni klingi, Zerthimon po raz pierwszy *poznał* istotę samego siebie.
(2:14) Stal była ostra i służyła swemu właścicielowi.
(2:15) Ta właśnie klinga została wzniesiona przeciw Gith, kiedy Zerthimon ogłaszał Oświadczenie o Dwóch Niebiosach.
(2:16) Zerthimon zatrzymał ostrze na wiele obrotów i kierował ku niemu wiele myśli.
(2:17) Używał go w swej pracy na Polach, a korzystając zeń, myślał o tym, jak inaczej można je wykorzystać.”

Wydało jej się to aż nazbyt interesujące; nie widziała tutaj bowiem do tej pory żadnych githzerai, choć mogli oni przecież kiedyś zamieszkiwać to miejsce. Ba, nie tyle zamieszkiwać, co może nawet je stworzyć - wola studentów ścieżki Zerthimona potrafiła tworzyć gigantyczne miasta w Limbo, to czemu nie taką połać stałego terenu?

Gdy już, po dłuższej chwili zresztą, znaleźli oni potężne odrzwia i zdołali je w trudem uchylić, po drugiej stronie ujrzeli potężne światło. Nie widzieli już nieba chaosu, zamiast tego było tam niebo zwykłe. Niebo żółto-seledynowe, usłane chmurami a nie zawartością puszki pandory. Wychodząc nieco dalej mogli stwierdzić, iż szczyty gór we Wiatraczku, choć tylko Pratibhairava wiedziału jak to miejsce się nazywa, to nie były zimne, skaliste urwiska, a raczej różniące się poziomem łąki usłane drzewami i... Olbrzymim korzeniem niknącym daleko w niebie, a wbijającym się pod lekkim kątem w środek wyspy. Gimrahil wiedział dokładnie gdzie są - to była swoista sferowa kładka z Limbo do Ysgardu. Jego przypuszczenia miały potwierdzić się chwilę potem.

- Cha!

- Spójrz na to, kumplu!

- Czyż to nie...

- Ciekawe?

- Interesujące!

- Zajmujące i...

- Niezwykłe?

- O tak!

Przed nimi stanęła para wysokich, prawie tak wysokich jak oni sami, ratatosków. Przerośnięte wiewiórki o rudawej sierści oraz wielkich, czarnych oczach o małych, białych tęczówkach. Miały długie, aż lśniące od ostrości pazury, w których jeden trzymał dużego żołędzia, a drugi włócznię z haczykiem, zawieszoną na niej chwilowo tarczę oraz dziwną, kryształową kulę.


- Spójrz na gnoma!

- Czyż nie jest on...

- Śliczny?

- Tak!

- Słodki!

- Uroczy!

- O tak, zdecydowanie!

- A ten aasimar?

- Co o nim myślisz, Tudroku?

- Także całkiem ładny!

- A jaki schludny!

- I nawet uczesany!

- O tak, uczesany, a przecież my lubimy uczesanych, prawda?

- A jakże, Lebronie!

- A ten nosorożec?

- Wielki!

- Wysoki!

- No a ten...

- Róg?

- Tak!

- Długi!

- Imponujący i...

- Groźny?

- Tak!

- Bardzo?

- Na pewno!

- I ta szabla, ten strój!

- Czyżby pirat?

- A nie, a nie!

- Zatem żeglarz!

- Nie, o nie!

- Któż to zatem jest?

- Spójrz na jego czapkę!

- Czy to aby...

- Tak!

- To kapitan!

- Och, a ta dziewczyna?

- Czarnowłosa!

- Przepiękna!

- Cudowna i...

- Delikatna?

- Tak!

- A jednak jakaś zła!

- Gniewa się na nas?

- O nie, myślę, że ona...

- Się zgubiła?

- Tak!

- Cóż możemy zrobić...

- By jej pomóc?

- Tak!

- Cóż możemy zrobić?

- Myślisz o tym co ja?

- A o czym ty myślisz, przyjacielu?

- Może zaoferujemy jej przeprawę przez...

- Yggdrasil?

- Tak!

- Wspaniale!

- A jakże!

- Och, a spójrz na ten konstrukt!

- Czyżby to była...

- Kobieta?

- Nie, chyba mi się zdaje...

- Tak, dziwna jakaś!

- Czy aby nie wroga?

- Nie, przyszła tu...

- Z towarzyszami?

- Tak!

- Spójrz temu czemuś w oczy!

- Jakie świecące!

- Skrzące się!

- Błyszczące...

- I jaskrzące!

- Niezwykłe!

- A tak, a tak!

- A ten gith?

- Gith?

- Tak, to gith.

- Wiem, widzę.

- Co tu robi gith?

- Githy nie powinny tutaj...

- Przychodzić?

- Tak, nie powinny.

- Oj nie powinny.

- Co robimy?

- Co robimy?

- Może z nimi...

- Porozmawiajmy?

- Tak.

- Nie przepuszczę githa...

- Ja też nie.

- Trzeba ją przekonać by...

- Została?

- Tak, trzeba przekonać.

- By została.

- O tak.

- Trzeba.

- Tak.


 

Ostatnio edytowane przez Ghoster : 11-01-2014 o 11:29.
Ghoster jest offline