Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2013, 21:06   #45
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Hanna nie miała wcześniej do czynienia z nałogowymi hazardzistami, a sądząc po tym, co mówiono o Beatrice, ta do takich należała. Skoro grała codziennie to tak właśnie musiało być. Ale dług w wysokości 95 szylingów? To naprawdę niemało! Może nie była zbyt dobrą graczką, w dodatku uzależnioną od tego i od pożyczania pieniędzy. Dziewczyna nie miała pojęcia, czy warto jej pomagać. Te słowa o dwóch córeczkach... co takiego powiedzieli mężczyźni po pierwszej wieczornej wizycie w jej mieszkaniu? Nie pamiętała, ale chyba nic dobrego. A teraz płakała i prosiła o pomoc. Nawet jeśli nie bezpośrednio. Służka wierzyła, że faktycznie winna jest wiele monet, ten mężczyzna z karczmy był przerażający. Z drugiej strony wyobraziła sobie reakcję Frau von Manfield, gdyby ta się dowiedziała, że oddała pieniądze na coś nie związanego ze śledztwem. W sumie ta myśl podsunęła jej inny pomysł, którym podzieliła się z Knox.
- Niestety nie mam pieniędzy, którymi mogłabym cię podratować, ale wiem kto ma. Moja pani jest bardzo zainteresowana zniknięciami w dokach i tym człowiekiem w kapturze, który się tu kręci nocami. Gdybyś podczas swoich gier mogła podpytywać ludzi, gdybyś się czegoś dowiedziała... mogłabym szepnąć dobre słowo. Moja pani ma pieniądze i to nawet za dużo.
Uśmiechnęła się do blondynki pocieszająco. Spytać o chłopaka, którego szukał Almos? Widać przecież było, że Beatrice nie miała z tym nic wspólnego. Wiedziała, że sumienie nie pozwoli jej spać, gdy chociaż nie spróbuje.
- Kojarzysz może młodego chłopaka, który przegrał z tobą 3 czy 4 dni temu? Zwał się Miklos, miał szesnaście lat. Nietutejszy, jeden z jeźdźców równin? Pamiętasz może czy mówił coś gdzie się udaje przed wyjściem z karczmy?
Knox namyślała się chwilę i pokiwała głową.
- Pamiętam go, ograłam go na kilka srebrników. Zupełnie nie umiał grać. Poza tym był pijany i bredził coś, że chciałby się ze mną przespać. Wyglądał na takiego, który chciałby z kimkolwiek. Potem wyszedł. Nie poświęciłam mu drugiej myśli prawdę mówiąc.
Hanna podziękowała. Dostała i tak więcej, niż się spodziewała. Przynajmniej odpowiedź, która wydawała się szczera. Dłużej już z hazardzistką nie rozmawiała, życząc dobrej nocy i przekazując, gdzie się zatrzymała.

***

Wizyta u Brunhildy okazała się długa, męcząca i stresująca na dodatek. Początkowa ciekawość pani szybko się wyczerpała, gdy tylko doszła do wniosku, że Hanna jeszcze nie zakończyła śledztwa i nie wiadomo kto stoi za porwaniami. Przez następne dziesięć minut głośno i gwałtownie wyrażała swoje niezadowolenie. Pewnie słyszało z pół rezydencji, a dzięki plotkom wkrótce dowie się pozostała połowa. Służka zdała sobie sprawę, że może tu nie mieć co wracać, gdy nie uda się im odnaleźć sprawców. Nawet jeśli Frau von Manfield o tym zapomni. Reszta służby zwyczajnie nie da jej żyć!

Do Trumny Kowala wróciła późno, nie czując nawet smrodu żebraków, od razu poczłapała do swojego łóżka i od razu usnęła. Rano natomiast humor nie do końca jej wrócił. Brzydkie niebo stanowiło jeden z powodów. Westchnęła na słowa Ekharta, przyznając mu rację i na wszelki wypadek zabrała ze sobą także płaszcz z kapturem, licząc na to, że może zapobiegnie przemoknięciu do suchej nitki. Po drodze zaczepiła Almosa.
- Rozmawialiśmy wczoraj wieczorem z Beatrice Knox. Niewiele nam powiedziała, ale pamiętała twojego kuzyna. Niestety nie wiedziała co się z nim stało, gdy opuścił karczmę. Sugerowała tylko, że poszukiwał kobiety na noc...
Uśmiechnęła się przepraszająco, starając się dać mu znać, że chciałaby przekazać lepsze, lub dokładniejsze wieści.

Kolejna wizyta w dokach znów zaowocowała wydarzeniem, którego wcale się nie spodziewali. Pożar? Zaskoczona Hanna nie skojarzyła nawet uciekających mężczyzn z ogniem, dopóki Ekhart i Klaus nie krzyknęli, rzucając się w pościg. Chwilę później to samo zrobił Almos. Służka jednak miała w głowie tylko ten dobiegający gdzieś od strony wody krzyk. Rzuciła się w kierunku barki, w biegu ściągając z siebie płaszcz.
- Wiadra! Przynieście wiadra! Pomocy!
Dołożyła swoje krzyki do tych biegnącego przez przybrzeżną alejkę kupca. Wiedziała, że sama nie ma szans z ogniem, ale mogła przynajmniej spróbować kogoś uratować! W tej chwili, gdy ważyło się ludzkie życie, jacyś uciekinierzy byli dla dziewczyny zupełnie nieistotni. Miała zamiar spróbować przydusić ogień i zorientować się, czy faktycznie ktoś utknął pod pokładem. Zakup nowego płaszcza najwyżej pokryje Frau von Manfield.
 
Lady jest offline