Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2013, 21:09   #46
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Beatrice przyniosła tylko kolejne pytania zamiast odpowiedzi. Najwyraźniej o władzę nad przestępczym światkiem Averheim walczyło coraz więcej osób. „Gdzie kota nie ma myszy harcują” to stare porzekadło doskonale odnosiło się do sytuacji w mieście. Najwyraźniej kapitan Baerfaust zupełnie nie panował nad tą jego częścią. Brak prawowitego władcy na tronie zawsze powodował chaos. Tak przynajmniej zawsze twierdził ojciec Irminy i sądząc po tym co dziewczyna widziała ostatnio, miał sporo racji.
Gdy Hanna pobiegła do swej pani, by podzielić się z nią ostatnimi wieściami panna Brehm także zdecydowała się wrócić na kwaterę. Przed snem postanowiła jeszcze zapisać wszystko czego dowiedzieli się do tej pory. Było tego coraz więcej i fakty mogły łatwo się pomieszać. Zapisane na papierze nabierały stałej formy. Usatysfakcjonowana wykonana pracą młoda uczennica czarodzieja udała się na zasłużony odpoczynek.

Kolejny poranek był mglisty, a niebo zasnuły chmury. Deszcz mógł spaść w każdej chwili, nie mogła jednak pozostać w ciepłym domu kupca. Jej zadanie nadal pozostawała niezakończone. Gdy tylko Hans przyszedł wyruszyli ponownie do doków. Najpierw spotkali się z pozostałym w Trumnie Kowala, a potem wszyscy razem poszli się rozejrzeć.
Jeździec równin zaskoczył ją swoim pytaniem. Pokręciła głową i powiedziała:
- Wasze wiedzące muszą być bardzo mądrymi kobietami, a ich wiedza bardzo rozległa. Ja niestety jestem tylko uczniem czarodzieja i moja jest raczej ograniczona. Nie znam się na miksturach ani na truciznach. To raczej zadanie dla alchemika. Mogłabym też ewentualnie poszukać odpowiedzi w księgach, ale to trochę potrwa.

Młoda czarodziejka pomyślała że muszą się mocno rzucać w oczy, bo stanowili raczej niezwykłą grupę, zwłaszcza teraz gdy dołączył do nich stary sługa Vereny. Sądząc po brodzie, długiej i siwej, musiał być naprawdę starym człowiekiem. To było dziwne, że nie był jeszcze kapłanem, co można było stwierdzić po jego szatach. Irmina, która ponad dwa lata mieszkała w stolicy Imperium zdążyła się napatrzeć na kapłanów, akolitów i innego rodzaju sługi świątyni by potrafić ich odróżnić.
To była ciekawa zagadka. Przy okazji postanowiła zagadnąć starca w tej materii. Teraz jednak jej uwagę przyciągnął pożar, który bardzo szybko rozprzestrzenił się na jednej z barek. Przez chwilę spoglądała w płomienie gdy i dopiero po chwili zorientowała się, że część jej towarzyszy, biegnie nie w kierunku płonącej na wodzie barki, ale w zupełnie innym kierunku. Zaciekawiona co się dzieje ruszyła za nimi. Nie zauważyła jednak kamienia, który ktoś niefrasobliwie postawił na środku drogi. Jej obuta w skórzane botki stopa zaliczyła bolesne spotkanie ze skałą. Dziewczyna potknęła się i poleciała gwałtownie do przodu. Na pewno upadłaby na twarz gdyby nie silne ramię, które podtrzymało ją i zapobiegło katastrofie.
- Dziękuję – Rzuciła Hansowi lekko nieprzytomny uśmiech i pobiegła dalej za resztą.
Miała nadzieję, że może jej umiejętności przydadzą się w końcu na coś. Najszybciej biegł oczywiście Rex. Podobnie jak przy pościgu za złodziejem szybko dopadł uciekinierów. Był jednak tylko jednym zwierzakiem, a dwóch przeciwników na jednego psa, to mogło być za wiele. Może mogłaby postarać się zmniejszyć ich przewagę, ale w tym celu musiała podejść dostatecznie blisko. Przyspieszyła kroku.
 
Eleanor jest offline