- To nie jest najlepszy pomysł... - powiedział gdy członkowie karawany w większości zagłosowali za tym, by zostać w miejscu na noc. Magnus za cholerę nie chciał zostawać w takim miejscu. Drakwald był straszny za dnia, ale w nocy... w nocy był przerażający. W nocy tylko mutanci, zwierzoludzie i wiedźmy po nim łazili, a teraz i ich czekała taka przygoda. Co prawda nigdzie nie szli, bo rozbili coś na kształt obozu ale i tak lepszy byłby galop do gospody, a przynajmniej tak się wydawało Magnusowi. Ale cóż, nic zrobić nie mógł. Splunął na ziemie gdy decyzja o postoju była już potwierdzona i wziął się do pracy, sam jechać nie miał co.
Noc przyszła szybko. Przez pewien czas, gdy ludzi nieco się uspokoili a kobiety i dzieci spać iść miały, wydawało się że będzie spokojnie. Do przyjemnej atmosfery przyłączyło się również wino. Jednak spokój nie trwał długo.
Nagły świst strzał pobudził wszystkich do gotowości. W ziemi zza wozami pokazało się parę wbitych strzał wystrzelonych z ciemności lasu, jednak nie wszystkie były chybione, pech chciał że Magnus oberwał jedną z pierwszych strzał, i to dość pokaźnie. - Psia mać! Oberwałem! - wykrzyknął widząc sterczącą w swoim prawym ramieniu strzałę. Zaraz rzucił się za wozy, by uniknąć kolejnego ostrzału albo przynajmniej jego części, bo strzały leciały z obu stron. Swoją strzałę szybko wyją z ramienia. Oderwał część swojego płaszcza by zrobić zacisk na ręce. Oczywiście to w dużym stopniu wykluczało go z walki, walczył prawą ręką, a ta była teraz niesprawna.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków. |