Jeszcze przed świtem Klara ubrała się i spakowała. Z jukami przerzuconymi przez ramię przystanęła pod drzwiami do pokoju Alexa. Usłyszawszy ruch, zastukała.
Wygląd Alexa powiedział jej, że koszmary były nie tylko jej udziałem. Nie musiała właściwie nic mówić – Alexa spojrzenie spoczęło na jukach. Jednak spróbowała: – Nie marnuj życia dla chciwego niziołka, to polowanie, z tymi ludźmi, źle się skończyć musi. A teraz jeszcze jakiś mag zaczął mącić nam w głowach, a wobec takiej magii, bez własnego godnego zaufania maga lub kapłana jesteśmy bezbronni i ślepi.
Alex pokręcił przecząco głową, próbował coś powiedzieć, czuła, że chciał ją namówić by jeszcze nie odjeżdżała. Podniosła dłoń przerywając mu.
– Niedługo odpływa barka. Mam nadzieję, że zmienisz zdanie i wrócisz nią do miasta. Jeśli nie – głos jej zadrżał – to niech Bogowie ciebie i Helva mają w opiece.
Odwróciła się gwałtownie i wyszła z karczmy. |