Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2013, 20:25   #6
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Żołnierska kantyna Kartelu nie różniła się niczym od innych tego typu przybytków. Obecność fajnej laski spotęgowała napięcie, dały też znać żywe wspomnienia z placu ćwiczebnego. Imperialczyk rzucił kilka słów Bauhauczykowi, ten zaś potraktował to jako zaproszenie do zabawy i okazję do udowodnienia swoich przewag przed oczami wybranki... Potem poszło szybko... Nim młokos się zorientował, leżał na rozwalonym stoliku, przy okazji pozbawiając Cervantesa ulubionego napoju.. Ogarnął się nad wyraz zwinnie i był gotowy do responsu. Pojawili się też jego koledzy z dawnej korporacji. Układ sił szybko się zmienił... Sara i "Rusty", a w zasadzie sam "Rusty" miał przeciwko sobie ośmiu doświadczonych żołnierzy...
Czyli łomot pewny jak zachód słońca...

Medyk odczytał bezbłędnie uczucia panujące wśród tej grupy. Machnął długopisem ze złością, bo pomylił się we wzorach chemicznych i musiał skreślić kilka stron notatek...
Natomiast w automacie piwnym skończył się browar...

Widząc ten stosunek sił, nie rzucający się wcześniej zupełnie w oczy, jakby cień był jego naturalnym sprzymierzeńcem, rekrut z Mishimy... wstał i poruszając się miękko, uczynił kilka kroków, stając ramię w ramię z Imperialczykiem...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 07-06-2013 o 21:22.
Deszatie jest offline