Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2013, 03:26   #44
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
- Ano, jakbyście w myślach czytali - odparł niziołek krzywiąc się z bólu - Macie może wody trochu? Albo... wina...?
- Co mam nie mieć? Mam. - Sięgnął za siebie na wóz i wyciągnąwszy bukłaczek rzucił go niziołkowi. - A dokąd to wam droga? Jeśli nie tajemnica. Bo mnie się widzi, że w tym samym kierunku kuśtykacie co mój wóz się toczy.
- Do... eee... najbliższego miasta - odpowiedział Orin ochoczo łapiąc bukłak.
Co prawda nie wiedział kim dokładnie byli porywacze Neny ale jeśli to jacyś porządkowi strażnicy, to z pewnością byli z którejś z pobliskich wiosek albo miast... Poza tym miał nadzieję, że Cathil pozostawiła na trasie jakieś ślady. Musiał być czujny, gdyby po drodze mijali skrzyżowania i okazałoby się, że jego towarzyszki powędrowały w przeciwnym kierunku to nie miałby później najmniejszych szans by je odnaleźć.
- A wy to skąd i dokąd jeśli wiedzieć można? Na handel? - zapytał zerkając na wóz po czym pociągnął wina i skrzywił się mocno gdy trunek zapiekł w przygryziony język. “Mam nadzieję, że nie wyglądam tak paskudnie jak się czuje” - pomyślał.
- Jak widać - zatoczył ręką koło nad odkrytym wozem. - Plony na targ wiozę do Denondowego Trudu. Wsiadajcie zatem, jeśli wam po drodze. Rozmowy z kobylim zadem już mi się znużyły. Powiedzcie, co tam ciekawego w świecie?
- Nic wartego wspomnienia - odparł krótko, wspinając się z wysiłkiem na wóz, woźnica złapał go silną dłonią i pomógł mu się usadzić obok niego - No może zaraza co w Trzódce wybuchła, słyszeliście o tym panie...? - niziołek zawiesił głos spodziewając się, że podróżnik poda mu jakieś imię i opowie co nieco o okolicy.
- W Trzódce powiadacie? - spytał strzelając lejcami. Wóz ruszył wolno przed siebie. - A słyszałem, com miał nie słyszeć. Tragedia... taki pomór. Tyle szczęścia we wszystkim, że większość bydła na popas była wyprowadzona i ich zaraza nie wzięła.
- Powiadają, że przyczyny zarazy w czarnej magii trza szukać... ponoć bab nie tknęła wcale...
- Jakich bab? - mężczyzna nie zrozumiał od razu. - Jak to bab? Przecie to zwierzęca zaraza była.
Nagle twarz woźnicy rozjaśnił uśmiech. Szturchnął niziołka łokciem, tak że ten prawie spadł z kozła.
- Aaaa... to krotochwila była! Że niby bab nie złapało! Dobre... Filuternik z ciebie. Dobrze, że tego moja stara nie słyszała.
- Macie tam jakiego krewnego albo znajomego? - zapytał niziołek szczerze rozbawiony.
- No, nikogo tam nie mam, ot paru znajomych, co to na targu czasem w Denondowym Trudzie spotkać można. Zwierzęta zaraz też ponoć spalono.
- Też tak słyszałem. A ile stąd do miasta panie... handlarzu...?
- Rendevick. Mówią mi Rendevick. A was jak zwą?
- Sorley. Orin Sorley, może słyszeliście? - zapytał ale widząc zmieszaną minę Rendevicka dodał z uśmiechem - Jak nie, to zaraz usłyszycie...
Gdy już skończył jedną z karczemnych przyśpiewek i wysuszył bukłaczek wina a wóz przetoczył się przynajmniej przez kilka kilometrów, woźnica wskazał przed siebie wymachując palcem.
- O tam, już widać wieżę.
Rzeczywiście, na horyzoncie, wyłaniała się najwyższa wieża Denondowego Trudu.
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.
aveArivald jest offline