Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2013, 09:53   #122
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 15

Shayt:
Hy, niemal rzeczywistość zapomniała, że masz twarde łuski, a to przecież zobowiązuje. Dwóch żniwiarzy cię dopadło jak już byłeś na ulicy przy samochodzie opancerzonym antyterrorystów, których wcześniej pozabijałeś. Część twoich sług zginęła w potężnych eksplozjach, a ty sam zostałeś spowolniony i teraz możesz poruszać się tak szybko jak możesz chodzić. Wlazłeś do furgonetki. Były tam dwa trupy. Zjadłeś jednego i próbowałeś odjechać, ale miejsce kierowcy nie jest do ciebie przystosowane i tak to się nie uda. Za to ściany furgonetki chroniłyby przynajmniej przed jednym z ponurych...

Lecter, Zombietar:
Shayt przetrwał Ponurego. Chyba nikt nie zwrócił uwagi na jego Twarde Łuski, które powiększyły jego żywotność. Jaszczerka Shayta nie przetrwała Ponurego. Na niebie rozegrała się walka kto szybszy, kto przejmie więcej. Ludzie widząc co się dzieje posłali wszystko co mieli. Rakiety zbombardowały cały teren, a i oberwało się śmigłowcom kontrolowanym przez żywe trupy. Zombietar musiał wycofać się z tego bagna, w które wpadł. Jego kula ognia chybiła. Myślozabójstwa i inne moce ponurego były za daleko, żeby sięgnąć - ludzie trzymali dystans w tej powietrznej walce. Szybko się uczyli. Paraliże również nie były w zasięgu. Zanim jednak mu się to udało to dość mocno poturbowała go eksplozja. Przynajmniej nic mu się tym razem nie oderwało. Nie bardzo nawet jest co. Lecter również trochę przesadził z tym lotem - po prostu lata za wolno. Udało mu się przejąć ekipę jednego ze śmigłowców, ale żywym trupom nie udało się zapanować nad maszyną, która po chwili rozbiła się na tyłach SuppaMarket. Dwa pozostałe śmigłowce zrzuciły swoje załogi na dach SuppaMarket. Żołnierze szybko rozbiegli się na dachu. Każdy z nich zaopatrzony jest w karabin, jest też jeden snajper. Trzeci śmigłowiec wysadził swoją załogę na cmentarzu (bez lądowania - zjechali na linach). Ukrywający się w pobliżu Lecter (pomiędzy samochodami tak, że ci z SuppaMarket go nie widzieli) przejął pilotów, którym udało się zapanować nad maszyną. Dwa śmigłowce, które zrzuciły załogę na dach skupiły swój ogień na parkingu Przechodni Lekarskiej gdzie słudzy Lectera (na czele z entami) prowadziły bój z Arnim.

Lecter:
Twoi nowi słudzy pojawili się razem z tobą na ulicy na północ od cmentarza. Grawitacja lekko ściąga twoje sługi z parkingu.

Zombietar, Shayt:
Jaszczerki stoczyły walkę z kolejnym żywiołakiem ognia, salamandrą i ognikiem w parku. Niewiele z nich przetrwało. Bez jakiejś specjalnej taktyki przed aż tak zmasowanym atakiem nic ich nie chroniło. Poza tym z nieba spadło kilka rakiet i kilkaset pocisków. Jakoś jaszczerki miały mniej szczęścia niż magiczni słudzy Zombietara.

Shade:
Shayt przetrwał Ponurego. Chyba nikt nie zwrócił uwagi na jego Twarde Łuski, które powiększyły jego żywotność. Niestety w podziemiach nikogo już nie ma. Słyszałeś multum wybuchów na powierzchni i jeszcze więcej strzałów. To był dobry wybór, że nie wyszedłeś na spotkanie ze śmigłowcami. Stworzyłeś 5 syjamskich (nie ma ich w tabeli)

Arni (i Lecter i Zombietar):
Nagle zrobiło się mocno niebezpiecznie, gdy wszystko wokół ciebie zaczęło wybuchać, a pociski padać niczym deszcz. Do tego zza przychodni wyszły drzewa, które zdecydowały się walczyć dla Lectera. Miałeś co prawda piły łańcuchowe, Upiorną Kosę +3 i plazmę, ale doliczając trudne warunki atmosferyczne walka przebiegała nadzwyczaj wyrównanie. Mimo ostrzału to kilku batmanów dopadło do ciebie i dostaleś kilka piąch i kopniaków. Zajmując siebie nimi (śmigłowce ludzi też ci w tym pomogły przy okazji trafiając cię ze dwa razy) chodzące drzewo zwane entem przypieprzyło ci kopniaka. Kopniak podbił ci w górę - wtedy oberwałeś rakietą. Wybuch sprawił, że wpadłeś znów na enta, którego pociąłeś piłami. Grawitacja ściąga żywe trupy Lectera na wschód, ale jeszcze kilku batmanów podbiegło i skoczyło na ciebie. W tym całym zamieszaniu twoja Upiorna Kosa leży gdzieś między zwłokami na parkingu. Nie było nawet czasu użyć naprawy, ale za to stapianie ołowiu, kuloodporność i metaloodporność to cię uratowała od tego deszczu pocisków. Wszystko to dzieje się przed Biblioteką.

Arni, Lecter, Zombietar, Shayt:
Oba śmigłowce należące do ludzi lądują w ruinach szkoły.

 
Anonim jest offline