Ghost Spider i Archaal ujrzeli jednocześnie wizję wywołaną Pokutnym Spojrzeniem. Ghost który mimo iż miał do czynienia z bardziej nieobliczalną wersją siebie jaką był Black nie spodziewał się czegoś takiego.
Zobaczył nieliczone twarze ludzi, których jedynym przewinieniem była ich wiara. Archaal mordował ich z zimną krwią w przekonaniu iż działa w słusznej sprawie. Teraz i on czół ból swoich ofiar, czuł ich krew na swoich rękach.
Wielki Tkacz był okrutnym bóstwem, a Archaal jako jego ucieleśnienie bez zmrożeni oka zabijał całe rodziny. Jedyne co było dziwne to brak satysfakcji z popełnionych morderstw. Dla niego było to jednie sprostowanie świata. Rzecz jak najbardziej poprawna. Teraz może miał inne zdanie doświadczając bólu, przerażenia i rozpaczy swoich ofiar.
Gdy między Ghostem, a Archaalem trwały nieme zmagania w umysłach wrócił Stalker z wiadomością iż Iron zniknął bez śladu. W dziurze jaką po sobie pozostawił były jeszcze strzępy fioletowej mgły, co mogło oznaczać ingerencję Madam Web. Wieszczka musiała teleportować pechowego pająka ze względu na rany jakie odniósł w bitwie.
Przewodnik Archaal wybrał sobie akurat moment by mentalna spowiedzi Pokutnego Spojrzenia dobiegła końca, by usiąść i rozejrzeć się dokoła. Jego wzrok padł najpierw na korpus metalowego pająka, potem na zebranych pajęczych bohaterów. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Żaden z was to nie Anansi! - powiedział uradowany. - Tak, to bym już skoczył przemielony przez bio-robota - wskazał ruchem głowy monstrum. - Że też zaprojektowałem to przekleństwo... Nazywam się Reed Richards i jestem do waszej dyspozycji. A i wybacz mi przestawienie na początku - zawołał do Archaal'a - Lubię swoje życie, a to było pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy by ratować skórę... Anansi by to kupił, jak go znam
__________________ Gallifrey Falls No More! |