Mózg trolla nie był aż taki mały, wbrew temu co zazwyczaj wielu się wydawało, zwłaszcza w cieplejszych klimatach. Tam gdzie krzemowe mózgi kamiennego ludu się przegrzewały i zwyczajnie wysiadały. Tutaj jednak, mógł czuć się niemalże jak uczony. Co prawda, gdyby obok był jakiś inny troll, Chryz zapewne przegrałby każdy dyskurs czy to filozoficzny, czy zwykłą polemikę. Na szczęście żadnego nie było.
Tak więc ponadgabarytowy w obszarze talii barbarzyńca, ruszył polować... polować na kamienie. Trzeba przyznać że zajęcie to mogło nie wydawać się zbyt epickie, ale należało do jednego z jego ulubionych. Po pierwsze, zazwyczaj nigdzie nie uciekały, po drugie, większość trafiała prosto do szczęk i żołądka Chryzoberyla. Szukał glejsów i marmurów, porządnych metamorficznych skał, które stanowiły by pożywny prowiant, jak i doskonałą przekąskę. Miał też chwilę spokoju od parszywego krasnoluda. Nie wypadało go rozplaszczać, skoro również należał do wioski. Mimo to nie raz ręka świerzbiła go do tego stopnia, że jedynym uspokojeniem była dla niego porcja pysznych kamieni.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |