Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2013, 23:00   #113
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Już zasypiając był wkurzony… miało na to wpływ wiele spraw, ale chyba najbardziej był zły na siebie. Wiedział przecież, że Skagosi zbierają te cholerne słupy… wiedział, że liny i skóry potrzebne są do transportu… wiedział, że gdyby to schajcowali to pewnikiem patrol z Muru zobaczyłby ogień i Stary posłałby kogoś żeby to sprawdzić. Wszystko to wiedział ale nie uczynił nic… nawet nie rozdupczył tego słupa w drobny mak. Ot tak z czystej przekory i chęci pokrzyżowania planów, których ni w ząb nie rozumiał. Był zły… i z jakiegoś powodu brakiem swojego działania obarczył Alysę… z jakiegoś powodu oczekiwał od niej rady… była przecież kształcona…. Przecież to ona przeczesywała bibliotekę wzdłuż i wszerz tak, że stuletni kurz wzbijał się aż na sam szczyt oblodzonego Muru. Przecież to ona mogła coś wyczytać o istnieniu tego morskiego potwora… albo o tym, że to tylko bajki, którymi straszy się dzieci. Biorąc pod uwagę reakcję ich „sojuszników” to dość skutecznie straszy… a może to chodziło to palenie w lędźwiach niepozwalające mu myśleć.

Nie mógł myśleć. Nie mógł ciurlać… nie mógł się ochlać. Chędożona w zadek misja… podzielili warty i po lekkim znieczuleniu próbował zasnąć. Próbował odciąć się od zmysłów tego jednookiego pchlarza… próbował… ale uciekając od jednego sierściucha trafił wprost w drugiego.

Nim zorientował się co się dzieje kilka par oczu wpatrywało się w jego skromną bękarcką osobę. W uszach pobrzmiewało jeszcze przeciągłe ROOOOoooo jakby echo siły jaka go jeszcze przed chwilą wypełniała… Nie pamiętał kiedy się obudził, ani tego kiedy i po co wstał. Mógł się jedynie domyślać. Ale tego bardzo nie chciał…

Chyba już wszyscy wiedzieli co się do nich zbliża. Albo przynajmniej mieli mgliste przypuszczenia. A Septa jako pseudo dowódca tej zbieraniny indywiduów nie zamierzał oglądać jednorożca na własne oczy. - Kulbaczyć konie! Nie czekamy na nich… Stary dał nam inną robotę! Ich wierzchowce też musiały wyczuć zagrożenie… były podenerwowane. Niewykluczone, że gdyby nie obecność koniarza to już by znacznie wcześniej panikowały… Niewykluczone, że gdyby nie obecność jednorożca Septa już dawno by to wyczuł. Ale niestety jego zmysły mąciły inne istoty. Do jego umysłu zbyt łatwo przedostawały się inne bodźce… zbyt łatwo. A on nie wiedział jak zamknąć tą cholerną bramę. Jak na powrót schronić się za murem… nie wiedział jednak czy tak naprawdę tego pragnie. Może to przekleństwo było jednak darem… może ten jednorożec wprawiał ziemię w drżenie tylko po to by służyć Willamowi Snow. Zarządcy z Czarnego Zamku. Pierwszemu Koniuszemu Nocnej Straży… A może lezie tutaj tylko po to by swoją wielką porośniętą futrem łapą stanąć mu na kuśce i wgnieść go w glebę!

- Mort! Czorcie jeden! Przygotuj też wierzchowca Kruka.

Wyuczone czynności nie sprawiały mu trudności. Pośpiech jakby mu nie przeszkadzał. Zarzucił wodzę na lewą rękę. Płynnym ruchem sprawdził czy aby sierść na grzbiecie jest czysta i gładko się układa… była, założył siodło. Umieścił je przesadnie z przodu. Nieomalże na kłębie… a potem je przesuwał aż znalazło się na odpowiednim miejscu. Jak zawsze. Z włosem… Opuścił w dół popręg. Przeszedł na drugą stronę… dłoń przesuwała mu się po pasku sprawdzając czy aby się nie przekręcił. Przeciągnął popręg pod brzuchem konia… Dociągnął go stopniowo… wiedział jak konie tego nie lubiły. Był gotów.

Teraz pozostawało mu jeszcze poskładać ekwipunek i na koń!

Już w siodle sprawdził miecz czy dobrze wychodzi z pochwy.
 
baltazar jest offline