Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 00:58   #44
Allehandra
 
Allehandra's Avatar
 
Reputacja: 1 Allehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodze
Uthilai przypomniał sobie słowa osobliwego golema i po pewnym czasie skojarzył je z książką, którą dostał od Laurela.
- Phra... Yyy... - Czemu nawet konstukty musiały mieć niezapamiętywalne imiona? Wieloświat schodził na psy. - Przepraszam. - Odezwał się wreszcie do idącego obok konstrukta. - Mówiłeś... - “-oś”? Pamiętał, że konstrukt jakoś dziwnie o sobie mówił. - Fudżin. Szukałeś Fudżina, prawda?

- Pratibhairava Shanti at siedem. - Poprawiłu assimara. - Tak, miałum odnaleźć istotę o takiej nazwie, imieniu w Wielkim Jesionie. - Metalowa głowa skinęła.

- Mmm, no tak... Nie wiem czy Fudżin jeszcze żyje, kimkolwiek był lub jest, ale mam księgę, zdaje się, że napisaną przez niego. - Powiedział wyciągając grimuar. - Jest przeklęta... Oczywiście, ale ty masz już jej piętno. Może zrozumiesz więcej niż my. - Dodał podając konstruktowi księgę.

To zainteresowało Pratibhairavu. Inni naznaczeni symbolem klucza posiadali coś, co należało do owego Fudżina, z którym miału się spotkać w Wielkim Jesionie. Lecz zdaje się wiadomość mogła zostać odebrana zbyt późno, i Fudżina egzystencja dobiegła końca. Konstrukt odebrału od assimara księgę i rozwarłu na pierwszej stronicy, która byłaby normalnie tytułowa, aczkolwiek teraz była absolutnie pusta. Papier był żółtawy, a jego krawędzi pomarszczone, czasami wręcz mokre, co sprawiło, iż Pratibhairava pomyślału, iż aktualni posiadacze księgi nie obchodzili się z nią zbyt ostrożnie. Przewertowału kilka kartek dalej i znalazłu w końcu litery wypisane w języku, którego niestety nigdy nie widziału; było tam ledwie pięć linijek, a tekst miał się potem powtarzać na kompletnie losowych kartkach w głębi pustego manuskryptu. Wydawało nu się, iż jest to wiersz, gdyż napisy nie kończyły się na marginesie, lecz były porozdzielane w nieregularne linijki pośrodku stron. Sama księga zdawała się lekko emanować magią, być może nekromancką, chociaż nie widać było żadnych run, symboli ani magicznych inskrypcji, które by rozpoznawału.


~ Smoczy? Nie. Niebiański albo leśny? Nie. Jakikolwiek baatoryjski albo z tej gałęzi yugolothów albo tanar’ri? Nie. Powietrzny albo inny Wewnętrznych Planów? Nie...

Pratibhairava nie rozpoznawału liter na żadnej ze stronic księgi jako pisemnego zapisu znanego sobie języka. Było to dla jenu z jednej strony lekką deprecjacją, a z drugiej tym bardziej konstrukt zaciekawiła księga. Chciału wiedzieć jak owe czcionki odczytać, i jaką treść w sobie kryły.

- Księga jest zapisana alfabetem, który nie jest mi znany. To bardzo ciekawe. Może twórca dla samego siebie stworzył go, i zapisywał swoje dane. Ale jeśli już nie istnieje, to prawdopodobnie jest iż wiedza ta również przepadła. A wiadomość przybycia do niego do Yggdrasil dotarła do mnie zbyt późno - Oczodoły rozbłysły światłem w stronę Uthilai’a. - A ty chyba nie znasz się, jak obchodzić należy się z księgami, szczególnie papierowymi. Takie płyny jak woda źle na nie wpływają. - Wskazału na pomarszczony i pożółkły papier.

Aasimar tylko podniósł prawą brew. - Takie płyny jak woda zwykle nie wypływają z ksiąg. Gdy wpadliśmy do Limbo zamieniła się w portal do Żywiołu. - Bard zamilkł na chwilę. Był oburzony, umiał przecież czytać i pisać, wiedział co to książka. Nie umiał jednak gniewać się długo. - Zapytaj jeszcze Th’amar. Coś co ona ma chyba jest powiązane z manuskryptem. I możesz też poprosić gnoma o gadającą główkę. - Dodał z niechęcią. - To ostatni z naszych przeklętych artefaktów, ale... - Właściwie czy konstrukt może się wkurzyć? Może nie, ale on z pewnością może, kiedy zacznie słuchać Efvaziego. - Trudno się z nim rozmawia.

- Ja ci dam “trudno”! - Wykrzyknął fetysz z plecaka gnoma. - To, że twoje zdolności retoryczne są tak niewielkie jeszcze nie znaczy, że się ze mną trudno rozmawia!

Githzerai bezgłośnie podeszła do rozmawiających, unosząc w jednej dłoni moigno, a w drugiej miecz, który zwinął się w niewielką kulę, rozbłyskując nagle zimnym płomieniem i oświetlając przeklęty artefakt.

- Mam jedynie to osobliwe stworzenie lub raczej przedmiot *znany* jako moigno. Pochodzi, a przynajmniej powinno pochodzić, z Mechanusa, jednak to konkretne posiada pewne cechy karach. Zdaje się też mieć coś wspólnego z osobą zwaną Kensirke. - Wymawiając ostatnie słowo, Th'amar posłała konstruktowi badawcze spojrzenie.

- Papierowa księga kluczem do portalu na plan Żywiołu Wody? Ach tak.. - głos konstruktu zdawał się być głębszy i bardziej eteryczny., zamknęłu ostrożnie księgę i oddału ją assimarowi. - Oby za często tak się nie otwierała sama z siebie, bo ulegnie anihilacji. Zanim to nastąpi, proponuję w Mieście Wielu Drzwi szukać kogoś, kto posiadałby wiedzę, która pozwoliłaby odczytać informacje zawarte w księdze.
 
__________________
"Dzika, pierwotna natura niesie wezełki z leczniczymi ziołami; niesie wszystko, czym kobieta powinna być, co powinna wiedzieć. Niesie lekarstwo na wszystko. Niesie opowieści, sny, słowa i pieśni, znaki i symbole."
Allehandra jest offline