Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 12:38   #9
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Testosteron: powyżej normy.
Adrenalina: powyżej normy.
Wskaźnik stresu: powyżej normy, tendencja wzrostowa.


- Jak dzieci. – Mruknął ze złością pod nosem. Skreślił cały akapit i pstryknął kilka razy długopisem. Było to bardzo dobry. Typowo wojskowy, czyli cholernie tani długopis. Nikt więc z obserwatorów nie powinien się dziwić, że postanowił zakończyć służbę. Braxton rzucił połamane resztki na stół i odłożył notatki już o wiele delikatniej. Nie trzeba było być specem od psychologii tłumów, żeby wiedzieć co zaraz się stanie. Wstał, oparł się o stół zasłaniając notatki ciałem. Nie miał zamiaru się mieszać, a tylko po popatrzeć. Wychodził z założenia, że człowiek przez całe życie się uczy. Przebadał już kilka zespołów Żołnierzy Zagłady i zawsze twierdził, że może się od nich zawsze nauczyć dwóch nowych rzeczy. Jak przeklinać i jak robić porządną rozpierduchę.

Jak było do przewidzenia kantyna w rekordowym czasie zmieniła się w pobojowisko. Widział już sporo takich potańcówek więc nawet przez chwilę nie spodziewał się, że ktoś będzie stosował jakieś zasady fair play. Właściwie prędzej spodziewał by się, że zaraz do pomieszczenia wpadnie czteroręka, różowa małpa, niż tego, że ktoś będzie walczył honorowo. Nic takiego oczywiście nie miało miejsca, więc cieszył po prostu zmysły pięknym widowiskiem chaosu w czystej postaci. Układy sił zmieniały się tak raptownie i były tak nieprzewidywalne, że aż miło patrzeć. Podszedł odrobinę bliżej gdy nagle zauważył jak byczka z Imperialu zaszedł z tyłu niski Bauhauczyk. W sumie latało mu to koło tyłka, ale chłopak psuł mu obraz całości. Trzepnął tamtego po karku. Siła ciosu była nieodpowiednia i z obojętnym wyrazem twarzy patrzył jak tamten obraca się z gniewam w oczach. Zanim jednak tamten rzucił się by mu oddać wyraz gniewu zmienił się w zdziwienie.

- Neurotoksyny. – Rzucił wyjaśniająco do padającego żołnierza pokazując mu jednocześnie zakrwawione, wypiłowane paznokcie. – Z wenusjańskiego skorpiona. – Ciągnął dalej tonem wykładowcy wracając jednak do obserwacji pola walki. Nagle jakby coś mu się przypomniało i spojrzał na leżącego jak kłoda wojaka. – Tylko słabsza. Sam osłabiałem. Powinieneś przeżyć.

Uznał, że reszta sobie poradzi bez niego i uważał tylko, żeby go nie zadeptali. Skrzywił się słysząc kilka chrupnięć. Nie przeszkadzał mu ten dźwięk. Po prostu była to dodatkowa robota potem. Westchnął i zaczął się na poważnie zastanawiać nad użyciem granatu własnej produkcji.

„Było by weselej, ale jak zaraz wpadnie żandarmeria to później znowu będą mieli pretensję.”
 
malkawiasz jest offline