Theo nie miał żadnych problemów z identyfikacją mikstur .
Żółtawa mętna mikstura, znaleziona przy jednym z bandytów, była popularną w niektórych kręgach miksturą miłosną, przyrządzoną na bazie lubczyku i jeszcze kilku dodatków, których wolał nie ujawniać. Laicy o pewnych sprawach wiedzieć nie powinni.
Płyn w zielonym flakoniku nie był, mimo oznaczenia trupią czaszką, trucizną. Przynajmniej w popularnym tego słowa znaczeniu. Bardzo silny kwas mógłby bez problemu wypalić komuś wnętrzności, ale lepiej było go stosować w innych sytuacjach. Podobno nie trawił jedynie czystego złota.
Co do ostatniej mikstury przeczucie Ciani nie myliło. Nawet w niewielkich dawkach płyn znakomicie wpływał na możliwości starszych panów w pewnej, ściśle określonej, dziedzinie życia. Zwykle wystarczały dwie, trzy kropelki. Młodzież na ogół tego nie potrzebowała, chyba że ktoś chciał mieć siły na wielokrotne przyjemności.
A co by się stało, gdyby ktoś wypił wszystko za jednym zamachem? Strach pomyśleć. |