Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 23:39   #10
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Okazało się, że ktoś miał sprawę do rudzielca, który bez zaproszenia zasiadał obok niej. Sara nie myślała, że jego widok może sprawić jej przyjemność, jednak gdy ten oberwał w gębę rzuconą przez Imperialczyka brukselką, tak się właśnie stało, a ledwo widoczny uśmiech rozbawienia pojawił się na jej twarzy.
Niestety w odwecie za brukselkę, ten rzucił się on do ataku, przenosząc konflikt na wyższy poziom. A zaraz potem w pięknym stylu poleciał na jeden ze stolików. Thorne naprawdę nie wypadało, ale skoro ktoś ją wyręczył, to mogła się rozkoszować widokiem.
Jednak akcja w kantynie nabrała przyśpieszenia jak szybka kolej Mishimy... Sara zdawała sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogą ponieść rekruci zaangażowani w rozróbę. Jednocześnie wiedziała, że taka okazja, by bezpośrednio “podziękować” Rudemu za jego zaloty, może już się nie powtórzyć. Pokusa była zatem niezwykle silna... Oprócz tego miała jednak jeszcze inny dylemat. Opowiadając się przeciwko jej niepoprawnemu adoratorowi, co z chęcią by uczyniła, stanie przeciwko pozostałym z jej korporacji, a tego już nie chciała. Może najlepiej byłoby zakończyć całą walkę i przenieść ją na potem, w nieco bardziej dozwolonych do tego warunkach?
- Przestańcie, wszyscy! To kantyna, nie sala ćwiczeń! - krzyknęła, wstając z miejsca.
Być może dzięki niej, liczba walczących Bauhaczyków już się nie zwiększała, niestety nadal zaangażowanych było aż ośmiu ich żołnierzy. Osobiście miała wrażenie, że jej słowa niewiele dały, gdyż bójka trwała w najlepsze. A na dodatek grono walczących dalej się powiększało.
- O nie, ty się w to nie mieszaj! - powiedziała wyraźnie, stając przed przedstawicielem Mishimy i przynajmniej teoretycznie, blokując mu drogę do pozostałych walczących. Domyślała się, że mógłby on kogoś naprawdę uszkodzić, kogoś z Bauhausu, a tego nie chciała... No chyba, żeby wybrał tego cholernego rudzielca, któremu przyda się złamana kończyna, lub cztery, ale statystycznie szanse na to były znikome.
Mężczyzna bez problemu zmylił ją balansem ciała i ze stoickim spokojem wszedł w krąg walczących, budząc respekt. Tylko przez chwilę, bo natychmiast znaleźli się chętni, by sprawdzić czy to, co powiadano o wojownikach z Mishimy jest prawdą. Po raz kolejny okazało się, że prawda bywa bolesna... Sara zdała sobie sprawę, iż było za późno, by ktokolwiek przerwał pracę tej machiny złożonej z mięśni i ścięgien, napędzanej testosteronem...
Może powinna być mu wdzięczna, że tylko ją wyminął? Nic nie odpowiedział, ale obył się bez powalania jej na podłogę, czy też rzucania nią po ścianach. Tylko, że będzie rzucał innymi z jej korporacji, a to niezbyt jej odpowiadało.
Cóż mogła zrobić, skoro nikt jej nie chciał słuchać? Seria z karabinu nad ich głowami powinna wystarczyć, aby zakończyć bójkę, ale Sara niestety nie miała przy sobie broni. Innym ze sposobów, byłoby powalenie wszystkich na podłogę, albo przynajmniej jednej ze stron. Jeśli o nią chodzi, to takie zadanie trochę ją przerastało, ale tajemniczy rekrut z Mishimy śmiało mógł temu sprostać. A może taki właśnie miał plan?
Sara westchnęła zrezygnowana i cofnęła się pod ścianę. Osobiście chętnie kopnęłaby rudzielca tam gdzie boli, ale nie zamierzała się opowiadać przeciw jej korporacji. Pomagać im, też nie za bardzo chciała, zwłaszcza po tym jak samuraj dołączył do grona walczących. Wolała zachować komplet zębów, oczu i nie tylko.
Czy ktoś pamiętał o co tak właściwie walczą? O brukselkę? Skoro sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej, to pierwotna przyczyna nie miała już żadnego znaczenia.
Z bezpiecznego, a przynajmniej teoretycznie bezpiecznego miejsca, obserwowała wszystkich uważnie. Niewiele mogła z tego wszystkiego wynieść, ale dowie się kto jak walczy, począwszy od skuteczności i techniki, na przyjmowaniu ciosów kończąc. A było na co popatrzeć.
 
Mekow jest offline