Krasnolud po wymienie zdań ze straznikami , zawrocił w strone Lany i Larcha...
Podszedł do nich powoli . Kury zaczeły gdakac , krasnolud solidnie potrzasnął klatka ... kury najwidoczniej zrozumiały aluzje i przestały gdzakac ( byc moze ich milczenie spowodowane było lekkim ogłuszeniem , spowodowanym obijaniem sie o sciany klatki ) . - Zatrzasnac dziuby - mruknał do kuraków .
Zatrzymał sie nieopodal kobiety /Lany / ...
- Na drugi roz sie nie wtruncać , muja walka ni wasza rzecz - odwrocił sie w strone bramy - A gdzi ryszta ? .
Spojrzał w strone słońca - Przeca winni juz byc ...- po krotkiej chwili jakby sobiecos przypomiał , wystawił gdubego palucha w strone kobiety - A ty paninko , ni bedziesz mowic kasnoludowi czy amuby bedzie zrec czy ni ... - Nie bardzo wiedział co to ameby , ale był pewien ze jak bedzie chciał je zjesc , to zaden człowiek czy przedstawiciel innej rasy mu w tym nie przeszkodzi ... Co z tego ze trole ich nie jedzą ...
Popatrzył na "łupy" Larcha ... splunął rzesiscie .
- Juk żes okrudł trupy to ich przynojmiej zakup we ziemi , coby ich zwierza nie rozciungneły po polu ... - głowa wskazał kilka lezacych to tu to tam ciał ... |