Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 10:04   #29
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Szczurołap wysłuchał wywodu zbieracza, co prawda zaskoczyła go informacja o przemytnikach ale może Johann liczył na dyskrecję z ich strony zresztą nie miał zamiaru go sądzić jego sprawa zresztą przemyt nie był czymś szczególnie niegodziwym co najwyrzej kilku bogatszych mieszczan i kupców na tym straciło nie jego problem.

- Hmm, no są wyjścia na rzekę ale kapitan i te chyba zabezpieczył na wszelki wypadek, no i jeszcze jest zapewne kilka niezałatanych od strony starego miasta. Wiecie co wtedy się zawaliło słyszałem że po tym nikt się nie przejmował kanałami gdy miasto do odbudowy było, choć w tamte okolice raczej się nie zapuszczałem więc nie wiele mogę żec o tym...

— No, ja to żem żadnych przejść do starego miasta nie widział, ale może tam są... Kto wie. — Johann Heinrich zamyślił się przez chwilę, bawiąc się kielichem trzymanym w dłoni. — Hmm... A może ten cały potwór to jest duch tych, co to stracili wtedy życie, nie? I teraz się mści na wszystkich żywych, nie? Takie rzeczy się zdarzają.

Na słowa Johanna Sigric podrapał się po karku z pewnym nie smakiem.

- Szczerze to wolał bym by nasz problem był bardziej namacalny, z duchami wolał bym nie mieć do czynienia za żadne pieniądze bo niby co można zrobić skoro tu kapłana trza najlepiej Morryty. - powiedział wypijając zawartość swego kubka do dna, pomysł śmieciarza o widmie jako bestii wydał mu się bardzo niepokojący -Trzeba by zasugerować jutro by i starszą cześć sprawdzić to znaczy tą co się nie zwaliła. Bo se tak myśle że to porzucone jest i nikt tam nie zaglądał więc jeśli jakie dziadostwo miało by się w kanałach zalęgnąć to tam miało by idealne miejsce...

Także i Otto na wspomnienie o duchach zareagował żywotniej, niż przez całą resztę rozmowy. Widać było, że nawet realni przemytnicy go tak nie zainteresowali, jak fantazje Johanna. - Duch to by raczej z kanałów nie wyłaził po to by rodzinę z domu wyciągać... - pomyślał na głos. - Raczej toto by cielska swego strzegło, lub w obszaru mordu pilnowało, bo zwykłe nieboszczki to se cichcem na cmentarzu leżą...

— Są różne duchy — zauważył Johann. — Są dobre duchy, co cię próbują przed czymś ostrzec, są takie, co pilnują skarbu w swoim grobowcu... Tak żem słyszał. No i są mściwe duchy, co to próbują krzywdzić niewinnych za dawne zbrodnie. Może oszalałe jakieś są, nie wiem.

Otto pokiwał głową na znak iż zgadza się z przedmówcą. Na jego twarzy nawet wymalowało się zdziwienie spowodowane znajomością tematu. Popił łyka wina , wzruszył ramionami po czym rzekł - Przekonamy się pewnikiem na miejscu, ale dobrze by było trzymać się razem. A i w tych starych zagrzebanych kanałach może i cusik by się znalazło ? - zakończył zaciekawiony, perspektywa dodatkowych fantów odnalezionych w ruinach miasta była dodatkowym atutem roboty.

— Taaak... — mruknął śmieciarz z nadzieją. — Bo ja to żem nie podpisał tej umowy i nie wiem tak do końca, czy mnie zapłacą...

- … ale zabrałeś ze sobą ? To może podpisz tera i oddasz jutro mówiąc że zabrałeś dwie przez nieuwagę, sam nie wiem co tam zapisane było ale z praktyki wiem że jak umowa jest to lepiej uważać raz w cechu afera była bo jakiś mieszczanin zapłacić nie chciał bo jeden z naszych podpisu nie złożył, a robotę wykonał wstrętna szuja. Się oduczył jak mu powiedzieli że od tera sam se szkodniki łapać będzie. - powiedział, umowa jednak po coś była a lepiej by Johann wiedział na czym stoi niż by się miało okazać że za darmo tyrał. Po chwili zwrócił się do Otta - Chyba zapomniałeś że kapitana za plecami mieć będziemy a on chyba na takie dorabianie na boku nie zezwoli, jeszcze ci łapy zechce uciąć za szabr lub jaką inną przewinę.

— A. — Johann Heinrich puknął się kilka razy palcem w czaszkę, wskazując na swą wyraźną wyższość intelektualną. — Ty młody jeszcze jesteś i nie rozumiesz wszystkiego. Jak nie wiesz, co tam mówi, to czemuś podpisujesz? A jeśli tam jest, iże to TY kapłanowi musisz zapłacić? I jak mu nie oddasz tych pieniędzy, to cię weźmie do sądu książęcego, nie? A ty nie masz tyle grosza, ile on chce, no to sędzia orzeknie, iże masz kapłanowi służyć bez zapłaty aż spłacisz swój dług!

Na slowa Johanna zdurniał i podrapał się po czole w końcu odparł.

- Yy, nie wydaje mi się by takie podstępy leżały w naturze kapłana i w końcu uczone głowy co z nami były to podpisały więc chyba podejrzanego tam nic nie było. - Oczywiście szczurołap miał na myśli Amadeusa i Aine bo ci wyglądali na wyuczonych. - W końcu jak to przeczytali i podpisali to na własną szkodę nic by nie zrobili nie ?

— Słuchaj, młody, kapłan może i jest poczciwy, wszyscy go kochają, nie? Ale to wciąż jest człek bogaty, co żyje z dziesięciny od nas zbieranej. Wszystkie te kapłany czy książątka to tylko żerują na zwykłych ludziach. Jakby Hoge był taki wspaniały, jak wszyscy myślą, nie, to może podarowałby trochę swego złota takiemu komuś jak ja, żebym nie musiał zimą z głodu wraz z rodziną przymierać, hę? — Śmieciarz machnął ręką, a dwa zęby widoczne pomimo zamkniętych ust przez rozdwojoną wargę błysnęły lekko. — A co do uczonych głów, to jakie tam były uczone głowy? Krasnale, tfu... jakaś dziewka, jakiś rycerzyk czy inny paniczyk, co pewno po bretońskiemu gadają, ale nie myślę, żeby czytać umieli. Pewno tylko gapili się na pergamin, co by udawać, że są tacy yntelygyntni. Wiem, że ja tak robiłem.
 
Rodryg jest offline