Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 12:02   #30
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- No cóż, nie myślcie ze się chwale czy coś, sam przez długie lata byłem niepiśmienny, ale mnie mój ojczym czytać i kreślić znaki nauczył mogę więc powiedzieć, że to zwykła umowa była. Zapłacą nam pięć złotych koron jeśli przyczynę problemu zlikwidujemy, albo i zabiorą to co już nam dali w ramach zaliczki, jeśli jej nie ubijemy. A co do kapitana... przecie nie będzie nam cały czas patrzał na ręce... a jak powiemy, że szukamy śladów stwora w ruinach to co ma nie wierzyć? nasza to sprawa jak bestie ubijemy. Choć po prawdzie to lepiej najpierw ją ubić a potem szukać co cennego, bo inaczej podczas tych poszukiwań gotowa spaść nam na głowy i wykończyć cichaczem. Musi byc sprytna i cicha skoro całe rodziny bez alarmu z domostwa wyciągnęła i pomordowała... - stwierdził Otto ponurym już głosem, jednocześnie dolał sobie wina z dzbana do pustego już kubka. - Chmmm jak macie tą umowę to mogę wam punkt po punkcie wytłuszczyć... zawsze to lepiej samemu wiedzieć jakie się zobowiązanie bierze, niż zastanawiać się po fakcie. Z tego tylko nerwy i rozstrania, roztstrojuu... noo zepsucia wnętrzności można dostać. - odrzekł rzeczowo.

— Hmm... — mruknął Johann Heinrich, spoglądając na Ottona podejrzliwie. Z zasady nie ufał nikomu, kto by potrafił pisać, ale z drugiej strony nie można było zaprzeczyć, że daje to nowe możliwości. — Hmm... — mruknął ponownie, tym tak, jakby coś mu przyszło do głowy. — No to powiedz, dobrze ty władasz piórem?

Sigric znał ludzi którzy nie przepadali za wyższym stanem ale dało się stwierdzić że w przypadku Johanna osiągnęło to wręcz chorobliwy poziom, nie miał zamiaru się w dawać w dyskusję na ten temat. Z resztą nie musiał po wypowiedzi Otta na którego spojrzał z pewnym uznaniem sam zamierzał przeznaczyć część zarobku na naukę, w końcu to by pomogło mu się wybić.

- Co do stwora mamy tylko domniemania choć głupi nie może być skoro go jeszcze nie utłukli... - odparł z pewną obawą chyba dopiero teraz zaczynał pojmować na co się pisał - ...zresztą krasnoludy wiedzą jak machać toporem i rycerz też chyba umie więc wiadomo komu siekanie można zostawić. A co do umowy to powiedz co nieco by wiadomo było na czym stoimy.

— No mam ci ja nadzieję — rzucił JH — bo jak mnie samego ta bestia napadnie, to się prędzej zesram niż ją ubiję, powiem wam szczerze. Zwłaszcza, jeśli to duch...

Otto uśmiechnął się na słowa Johanna, pokiwał głową po czym odrzekł, upijając uprzednio wina - Władam nie zgorzej, jak coś trzeba napisać to napisze... a czy kto lepiej potrafi czy gorzej pisać to nie wiem. Chmmm poeta nie jestem żadnym, ani pisarzem, ale to co potrafię powiedzieć to i na papierze napisać umiem. A co do umowy to najważniejsze już powiedziałem, ale poczekajcie, najlepiej jak wam przeczytam... poczekał na papier od Johanna po czym odczytał kompanom punkt po punkcie podkreślając najważniejsze elementy - czyli te dotyczące zapłaty i kar za nie wykonanie umowy.

— Taaa... — mruknął Johann Heinrich. — No to słuchaj, mam ci ja taki pomysł. Zmienisz tę umowę, żeby kapłan był mi winien więcej pieniędzy, tylko dopisać coś musisz tak, aby nikt tego nie zauważył. Hoge podpisze umowę i będzie na papierze, że ma mi zapłacić, powiedzmy sobie, piętnaście koron. A jak mu się nie spodoba, to do sądu z tym może iść, tak jak sam napisał. Co ty na to? Jak się uda, to kopsnę ci część tego, co dostanę.

- Hehehe - Otto roześmiał się przyjaźnie i w lekko pijackim humorze klepnął przyjaźnie Johanna w ramię. - Masz ci ja widzę łeb na karku, wiesz gdyby tu tylko cyfra pięć stała, to dopisałbym za nią kolejną cyfrę , albo i jeszcze kolejną i fortunę nie małą by musieli ci wypłacić. - Otto sam rozmarzył się nad możliwością dokreślenia dwóch, a co tam trzech albo i czterech zer po piątce , dostał spazmu śmiechu iż omal się nie zakrztusił pitym przed chwilą winem gdy kolejne zera dokreślał w wyobraźni na umowie - To by się hi hi kapłani ha ha ha zdumieli buahahaha jak by haha im przyszło he he płacić. - W końcu zaniemógł w spazmatycznym chichocie. Długo jeszcze dochodził do siebie , gdy w końcu jako tako przeszedł mu napad śmiechawki myśl dokończył

- Widzisz, napisali kwotę cyfrą i słownie, a ze słowami sztuczka nie łatwa, jak dla mnie niemożliwa. Musiałby jakiś fałszerz porządny zabrać się za ta umowę, ale powiem szczerze, kapitan i kapłan zaraz by się skapli że umowa przerobiona jest, bo przecież oni dobrze wiedzą ile nam zaoferowali, zwłaszcza że każdy miałby dostać po pięć złotych koron, a tu nagle taki Johann pieńdziesiąt albo i pińset - znowu się uśmiechnął szeroko i zaniemógł wyobrażając sobie Johanna jak domaga się przerobionej kwoty co stoi w umowie. - Nie dość, że nic by z tego nie wyszło to jeszcze do pudła by cię zamknąć kazali za fałszerstwa, oszustwa, kapłanów znieważanie i co by tam jeszcze im do głowy wpadło. - zakończył i przepił słowa winem.

Sigric zaśmiał się razem z Ottem, a także przy okazji z naiwnego kombinatorstwa Johanna co jak co ale raczej by takie coś nie przeszło. Czując przy okazji że wino znać o sobie daje stwierdził że trzeba się powstrzymać od dalszego picia chyba ze mu w gardle by zaschło a przecież miał jeszcze kilka sprawunków na głowie przed końcem dnia.

- Hehe, nie zapominaj o dybach bo kapitan chętnie by cię w nie zakuł i wystawił na głównym placu za taką bezczelność ku przestrodze innych... - wybuchnął śmiechem wyobrażając sobie nieszczęsnego Johanna w dybach zastanawiającego się czemu go tak pokarano - Szkoda żem wcześniej nie wiedział może by się dało coś utargować po dobroci, to znaczy jak reszta naszych kompanów by ten pomysł poparła to zapewne by ustąpił ale teraz niestety za późno.

— A nie możesz po prostu dopisać czegoś o dodatkowej zapłacie? — powiedział z powagą zaróżowiony Stahl. — Nie musisz niczego zmieniać, po prostu dodaj jedno zdanie, nie?

- Przykro mi - Otto mimo, że podchmielony to szybko spoważniał, nie uśmiechało mu się zwiedzanie lochów... kanały musiały na jakiś czas wystarczyć - Ja się tego nie podejmę. Nawet jeśli wściubię gdzieś tu takie zdanie, to będzie widać, że dopisane jest przez kogoś innego, zaraz podejrzenia urzędnicze wzbudzi, zwłaszcza wobec jednakowych wypłat innych. Ciebie wezmą na spytki i tortury a nawet jak mnie nie wydasz, żem się do tego przyłożył, to zwyczajnie dla twojego dobra tego nie uczynię. Spokojnie, jeszcze nam fortuna dopisze, sami zobaczycie ile zleceń dostaniemy gdy w mieście głośno się zrobi, że to my stwora usiekliśmy... Jak się dobrze zakręcić... to można by się przejść po rodzinie zaginionych ofiar i dodatkową nagrodę od nich wydostać... Głośne czknięcie - Hic - jedynie potwierdziło mądrość zawartą w słowach Otta.

Następnego dnia wszyscy stawili się przy studzience w pobliżu garnizonu. Otto nie zapomniał przygotować się do łażenia po kanałach, zabierając "robocze" ciuch cmentarzowe, oraz zostawiając pieniądze w domu.
 
Eliasz jest offline