Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 14:32   #127
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Bieg. Walka o życie. Rozpaczliwa próba wydostania się z jaskiń Ankary, nim któreś z licznych zagrożeń wyciągnie po zbiegów swe szpony. Waląca się jaskinia, dzikie giganteusy, nienazwany lewiatan oraz inni zbiegowie. Tyle niewiadomych w tym wyścigu po życie.

Byli ranni, byli zmęczeni, byli na krawędzi psychicznego załamania, ale uciekali. Walczyli o życie. Najdłużej i najlepiej, jak tylko byli w stanie.

Ian minął postrzeloną bestię i ciągnąc za rękę Natashę wskoczył w korytarz, jako pierwszy. Dziewczyna potknęła się niespodziewanie i nawet to, że mężczyzna trzymał ją za rękę niewiele pomogło. Stopa Natashy zahaczyła o jeden z licznych skalnych odłamków, które spadły podczas wstrząsów i kobieta zderzyła się boleśnie ze śliską, zimną skałą macierzystą.

Za tą dwójką biegli, podtrzymując się razem, profesor Arturo i James. Kiedy mijali yeti, którego postrzelił Ian, bestia nagle skoczyła w przód. Atak był tak niespodziewany, że żaden z mężczyzn nie zdążył zareagować odpowiednio szybko. Cios pazurzastą łapą dosięgnął Jamesa. Tym razem jednak nie był tak silny, jak na zewnątrz. Widać, że potwór stracił sporo sił, po ataku Iana. Ale i tak uderzenie było na tyle silne, że rzuciło człowiekiem w bok. Arturo stracił równowagę i upadł na kolana, a James po zderzeniu z ziemią zatrzymał się na niej nieruchomy.

Han kusztykał za nimi, więc dokładnie widział tą scenę. Rozszalały giganteus szykował się do skoku na któregoś z mężczyzn - nie można było stwierdzić z całą pewnością, na którego.

Za Hanem rozległy się krzyki przerażenia. Zaryzykował krótkie spojrzenie w tył widząc, jak ludzie - niedźwiedzie dopadają uciekinierów i dzikimi ciosami powalają jednego po drugim. Złowił pełen nienawiści wzrok czerwonoodzianej kapłanki giganteusów, która skrzeczała coś, już bezpiecznie oddalona od mackowatego, gigantycznego monstrum i wskazywała włochatą łapą uciekających ludzi.

James nie miał zamiaru ginąć. Nie teraz gdy prawie udało im się uciec. Nie mógł pozwolić, by jakaś włochata bestia im przeszkodziła. Nie było czasu zastanawiać się jakim cudem postrzelony giganteus mógł jeszcze atakować. Mac wyszarpnął spod ubrania colta i celując w łeb bestii pociągnął za spust. Dobrze wiedział, że w magazynku ma siedem naboi. To powinno w zupełności wystarczyć, by z głowy bestii zrobić krwawą miazgę.
 
Tom Atos jest offline