Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 15:44   #50
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Pościg był długi i męczący, zwłaszcza część z wkroczeniem do „Czystej Świni”. Jeśli coś miało przynieść później reperkusje to chyba właśnie wtargniecie do karczmy w pościgu za zbiegami. Nie było jednak czasu na kombinacje. Na szczęście w karczmie nie znaleźli się poplecznicy zbirów, tak jak mówił karczmarz miejsce to faktycznie okazało się póki co neutralne. Jednego z zbiegów w końcu dopadli zwłaszcza dzięki postrzale w ramie które zbir zawdzięczał Almosowi. Rex po raz kolejny przydał się grupie, tym razem jednak przyszło mu za to zapłacić.
Klaus wkurzył się niemiłosiernie, groźby jakie wypowiadał bandzior spływały po nim jak po kaczce, jedynie siłą swej woli powstrzymywał się od zasiekania zbira. Uciekinier żył tylko dlatego, że był jeszcze do czegoś potrzebny.

Treser błyskawicznie dobył miecza i kierując go w stronę zbira rzekł najbardziej zimnym głosem jak potrafił:
- Wyrzuć ten nożyk, albo stracisz go wraz z ręką.
Jednocześnie gotował się do ciosu gdyby bandzior miał inny pomysł niż usłuchać groźby. Na twarzy Klausa malowała się głęboka wrogość, żyłki zaszły mu na skroń, niewiele brakowało a zacząłby toczyć pianę z pyska. Widać było po nim, że zranienie jego psa momentalnie go wkurzyło i chyba szukał najmniejszego pretekstu do wyładowania złości. Złość jednak nie zaciemniła mu umysłu, zszedł z linii ewentualnego strzału jaki Almos mógł chcieć oddać w stronę leżącego przeciwnika. Nie zasłaniał mu też możliwego strzału w uciekiniera. Gestem lewej ręki wstrzymywał Rexa, choć pies rwał się do tego by rzucić się na sprawcę jego bólu. Podobnie jak pan, czekał tylko na pretekst.

Łapcie tego drugiego - zawołała do Ekharta i Almosa Irmina, sięgając do kieszeni i wyciągając z niej niewielki mieszek z komponentami - Pomogę Klausowi.
Chwilę potem przez twarz podpalacza przebiegł jakby wyraz zaskoczenia, a potem palce nagle niezdarne, nie zdołały utrzymać broni, która z lekkim plaśnięciem upadła w błotnistą breję ulicy.

Klaus uśmiechnął się przebiegle z powodu nieoczekiwanego wsparcia ze strony Irminy. Kopnięciem odsunął od zbira nóż, po czym przystawiając mu miecz do krocza powiedział
- Jeśli myślisz że zakapturzony potraktuje cię gorzej niż my to bardzo się mylisz. Są rzeczy gorsze od śmierci, ot choćby życie w kalectwie, bez klejnotów - popukał ostrzem krocze zbira - bez dłoni … tak właśnie skończysz jeśli nie powiesz nam gdzie znajdziemy zakapturzonego i wszystkiego co o nim wiesz. I tylko spróbuj mi powiedzieć coś w stylu, że to on nas pierwszy znajdzie a obiecuję ci, że popuszcze psa i z chęcią obejrzę jak się bronisz przed nim bez broni... Wiesz, że nauczyłem go ataku w najważniejszą dla mężczyzny część? Chcesz być wciąż mężczyzną?? - Pies gotował się do ataku czując nutę groźby w głosie Tresera. Nuta to było za mało powiedziane, Klaus włożył wszelki wysiłek w to, aby zupełnie wystraszyć leżącego zbira. Jego głos nie zdradzał też żadnego kłamstwa, zamierzał zrobić dokładnie to co obiecywał pojmanemu mężczyźnie.
Wysiłek... zbyt mały. Bandzior splunął.
- Spierdalaj.
W jego oczach mógł być strach. Ale najwyraźniej znacznie bardziej bał się tego, dla kogo pracował.
- I tak już jesteś trupem. Po co mamy Cię zabijać? - Ekhart wzruszył ramionami. - Weźmiemy Cię do garnizonu straży. Posiedzisz trochę i Cię wypuścimy. Powiemy tu i tam, że wyszedłeś bo złożyłeś dokładne zeznania. Twój szef się dowie i … - Rigel wymownie przejechał kciukiem po własnej szyi.
- Albo … nam uciekniesz, jak Twój kumpel. Rozumiesz? Jak nam wprzód powiesz co wiesz o mężczyźnie w kapturze i jak się z nim kontaktujesz. Tylko tyle, a kupisz sobie szansę na przeżycie.
Ekhart wpatrywał się w oczy mężczyzny.
- Obaj wiemy, że masz przesrane, ale możemy Ci pomóc się z tego wywinąć, ale nie za darmo. Więc jak będzie? Skąd znasz tego gościa w kapturze? Gdzie się z nim spotykasz?
- Sam mówiłeś, że i tak jestem martwy, to co strzępisz jęzor?
- mężczyzna spróbował się cofnąć rakiem, na jego twarzy widać było upór, strach oraz cóż, brak inteligencji. Albo przynajmniej taki brak udawał, bo groźby po nim spływały. - Myślisz, ze co ja kurwa jestem? Że jak postraszysz to zdradzę? Wtedy nawet na drugim końcu świata nie będę bezpieczny!
Uniósł się lekko, próbując się podnieść.
Na to z kolei nie pozwolił mu Treser, nadepnął na lewą dłoń bandziora ostrze miecza przesuwając w stronę gardła. Słychać było nieprzyjemny trzask łamanych kości gdyż nadepnięcie było brutalne - Treser nie szczędził przy tym własnej siły.

Podpalacz wrzasnął, zaskoczony nadepnięciem obutej stopy i rzucił się do przodu, starając się przy tym wstać. Być może nie zauważył miecza Klausa, a może nie dbał o niego. Sztych wbił się w jego gardło, a mężczyzna zacharczał i osunął się na ziemię, trzymając się za krwawiącą ranę.

Było już za późno by zmienić cokolwiek, Klaus w myślach karcił się z głupotę i fakt, iż nie przewidział, że zbój naprawdę będzie gotowy umrzeć byleby tylko nie wpaść w ręce zakapturzonego. Była to informacja warta odnotowania w pamięci, choć jej koszt był nieco zawyżony. Po części czuł złość na samego siebie, po części satysfakcję, podpalacza spotkała bowiem zasłużona kara – bynajmniej nie za podpalenie jakiejś barki, ale za zranienie psa Tresera.

Mimo wszystko próbował go jeszcze ratować z Almosem który właśnie dobiegał, pomimo iz nie widział ku temu większych szans. Chwilę później zajął się rannym zwierzęciem, a następnie dokładnie przeszukał osobę zbira ucinając mu jednocześnie rękaw koszuli.
Zamierzał poszukać tropu zbiega i ustalić dokąd się udał, a także odtworzyć trasę jaką jeden z bandziorów przeszedł zanim znalazł się przy barce. W tym właśnie celu zabrał jego rękaw, aby ułatwić psu odnalezienie tropu.
Wiedział, że w międzyczasie przyjdzie mu znaleźć straż miejską, wylegitymować się glejtem, po czym wskazać gdzie mogą znaleźć zwłoki podpalacza. Miał też zamiar odwiedzić prędzej czy później komendanta i wypytać go o to co wie o zakapturzonym, w najgorszym razie po prostu wskazując mu ten trop. „Mieliśmy się zając zaginięciami, porwaniami, a nie zabójstwami, które od początku wyglądały na robotę kogoś innego” - domyślał się, że prędzej czy później zakapturzony zacznie nękać swoich „prześladowców” - pomimo iż było to zgodne z planem kapłana Vereny, Klausowi tak naprawdę średnio podobała się ta perspektywa. „Lepiej byłoby znaleźć jego nim on znajdzie nas i tak raczej się osobiście do nas nie pofatyguje...” Skierowanie nań strażników miało w ocenie Klausa zapewnić zakapturzonemu na jakiś czas zajęcie...
 
Eliasz jest offline