Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 22:23   #48
Allehandra
 
Allehandra's Avatar
 
Reputacja: 1 Allehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodze
Pratibharaiva zrozumiału słowa niedoszłego oranta, iż jak rozmontowany na części modron nie może ulec zniszczeniu i wrócić do swego Planu, taka samo sytuacja przedstawiała się tutaj. Konstruktu irracjonalnie odczuwału dysonans w stosunku do nieumarłych, tak i tego tutaj Grabarza i jego frakcji.

- Pratibharaiva Shanti at siedem podejmie się odnalezienia elementów twego ciała, jeśli nie uległy one anihilacji, byś stał się kompletny i zakończył swoją egzystencję w tym miejscu. - Wypowiedziału zimno i bardziej mechanicznie niż zazwyczaj.

- Tak... - Powiedział raczej przyjmując słowa Pratibhairavu do wiadomości, niźli się radując z jenu decyzji. - Skoro zamierzacie mi pomóc... Są cztery elementy, które muszą powrócić do mojego grobowca... - Podniósł do góry swą przezroczystą rękę i zaczął kolejno prostować palce, których miał to akurat cztery. - Moja ręka, oczywiście... Moje trzy zęby... Moje serce... Oraz...

- Pyta? - Spytał gnom, starając się być pomocnym.

- Nie, ty durny gnomie... - Jego mina zdawała się być zastygnięta w jednym grymasie cały czas. - Ostatnim członkiem jest mój palec... Mój serdeczny palec...

- Więc to prawda, co mówią? Że wam usychają po inicjacji we frakcji i dlatego nie możecie się cieszyć życiem? - Rzekł Gimrahil, litując się nad biednym inwalidą eterycznym. I przy okazji popisując się “mundrościami” jakie poznał.

- Oczywiście... - Rzekł Zykfryd. - Wiedz jedynie, iż moje imię to... Zykfryd Weißastjäger Der Grauhexen Son Von Herr Des Nordens Der Gesante Von Rachsüchtigerstadt... Za życia spłodziłem dziewiątkę królów... Jakkolwiek wielkie i zdrowe by twoje przyrodzenie nie było... Gnomie... Nie pochwalisz się tym, czym ja mogę.

Ta dziwaczna parodia opowieści, tak bardzo odmienna od tych, które zwykła wysłuchiwać w celu wyszukiwania ukrytych w nich znaczeń i które w Dryfującym Mieście stanowiły jak gdyby osobne półplany, łączące Lud z jego historią, w osobliwy sposób nastroiła Th’amar refleksyjnie. Ostatnimi czasy tylko umarli zdawali się otrzymywać możliwość odzyskania jedności...

- Gdzie są owe elementy twego ciała? I dlaczego je utraciłeś? - Pratibharaiva zmieniłu temat na dotyczący bardziej bierzących zadań.

- Niestety... Pośmiertnie spotkało mnie wiele... Pechowych sytuacji... - Spojrzał głęboko w dwa migoczące światła na hełmie Pratibhairavu. - Na początku został mi odgryziony jedynie mój palec... Przez zbłądzonego czaszkoszczura, który... Kryje się w tej rurze... - Wskazał na ścianę, która miała się chwilę potem rozświetlić seledynowym dymem. Rura była umieszczona na mniej-więcej wysokości jednego metra, a miała ona średnicę być może kolejnego metra. - Gdzieś tam na końcu wciąż jest ten szczur... Z moim palcem... - Następnie wskazał on na korytarz po prawej stronie rury. - Tam... Znajdują się moje zęby... Porwał je niedawno ghul, mając zamiar je zjeść... Jest w odciętej sekcji, w której znajduje się tylko... Zawalony korytarz oraz schody do krypt Wielojedności... - Tym razem wskazał już na ostatni widoczny w krypcie korytarz, położony jeszcze bardziej na prawo niż poprzedni, prawie równolegle do rury. - Tam są moje dwie pozostałe części... Rękę urwała mi trokopotaka i uciekła do Sekcji Grabarskiej, gdzie kiedyś Grabarze... Umieszczali stare zwłoki... Mnie przeniesiono do tej krypty, bo tamta była przeładowana... Ale dabusy zamurowały tunel... Chociaż jest tam też jakaś jaskinia... Jeden zakręt wcześniej... Może to legowisko tej bestii... - Opuścił rękę, choć miał wciąż mówić o tym samym korytarzu. - No i moje serce... Wyciął mi je pewien grobołaz... Myślał, że jest ono artefaktem, bo nasłuchał się... Historii o mnie... Widziałem jego zwłoki na końcu tego poziomu, a serce trzymał w torbie... Został zarżnięty przez coś w ruinach Katakumb Trupich Karykatur... - Westchnął donośnie i ponuro, a następnie kontynuował. - Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej o drodze... Pytajcie... Znam dobrze te krypty...
 
__________________
"Dzika, pierwotna natura niesie wezełki z leczniczymi ziołami; niesie wszystko, czym kobieta powinna być, co powinna wiedzieć. Niesie lekarstwo na wszystko. Niesie opowieści, sny, słowa i pieśni, znaki i symbole."
Allehandra jest offline