Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 23:43   #1
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
[Autorski] Cywilizacje

Rok 0

Draeghai

Malag Malag'azag Trigonid zarządził koniec wyprawy. Brak żywności, wody pitnej, pogarszające się morale załogi oraz opłakany stan techniczny okrętów zmusił go do zejścia na ląd akurat w tym miejscu.



Klimat był osobliwy. Powietrze niezwykle wilgotne. Wysoka temperatura utrzymująca się dzień i noc. Częste, ulewne deszcze. Dzień przeradzał się w noc zawsze szybko i niespodziewanie. Na brzegach rosły gęsto drzewa, niespotykane w Starym Świecie. Las wydawał się dziki, nietknięty jaszczurzą stopą. W czasie odpływów odsłaniały się piaszczyste plaże, jednak były pochłaniane przez wodę w regularnych odstępach czasu.

Powrócili pierwsi zwiadowcy. Ich raport mówił niewiele. W głębi lądu las jeszcze bardziej się zagęszczał. Żaden nie potrafił nazwać napotkanych roślin i zwierząt. Jeden zameldował o niewielkim strumieniu. Tylko tyle.

Tanedowie

Dwa tygodnie po porzuceniu statków, niemal setka krasnoludów dotarła wreszcie do celu. Wódz Hrothgar nakazał swoim ludziom rozstawić obóz, a sam kontemplował widok na który tak długo czekał.



Ląd przez który wędrowali wydawał się przyjazny. Brak jakichkolwiek tubylców, chociaż zwiadowcy często meldowali o widocznych w oddali obłokach dymu. Klimat na powierzchni był chłodny, jednak dla prawdziwych krasnoludów nie stanowiło to problemu. Pod powierzchnią ziemi zawsze było jest ciepło. Teren, w miarę przebytej drogi robił się coraz bardziej górzysty, a roślinność coraz uboższa, zastępowana przez wystające nagie skały. Wulkan, przed którym się zatrzymali, był jakby strażnikiem potężnego łańcucha górskiego, który ciągnął się dalej w kierunku południowo-zachodnim. Przed nim leżało wielkie jezioro.

Powrócili pierwsi ludzie wysłani przez swojego dowódcę, kasta górników znających się na rzeczy. Wulkan był wygasły, możliwy do zasiedlenia. na twarzy Hrothgara pojawił się szeroki uśmiech. Nadszedł czas wydawania pierwszych kolonizacyjnych rozkazów.

Venderowie

Katja nakazała jak najszybciej dobić do brzegu, gdy tylko pojawił się na horyzoncie. Niemalże wszyscy uczestnicy wyprawy nie znosili dobrze kołysania się statku i uczucia otaczającej ich zewsząd wody. Wielu radziło zawrócić, lecz przywódczyni pozostała nieugięta. W końcu jej oczom ukazał się Nowy Świat.



Ludzie wylegli natychmiast na stały ląd. Wielu z radości ucałowało piaszczystą plażę. Piasek ciągnął się na kilkadziesiąt metrów, a za tuż za wąskim pasem traw wyrastał regularny iglasty las. Żadnych śladów zabudowań ani tubylców. Budowę nowej osady czas zacząć.

Burdowie

Na kilka dni przed lądowaniem, Burdów dopadł wiosenny sztorm., który pochłonął 70 ludzi. Jednak po każdej burzy zawsze wychodzi słońce. Tak było i tym razem, gdy osadnicy ujrzeli stały ląd po raz pierwszy od wielu dni.



Na całej rozpiętości brzegu widniało pasmo górskie, w całości pochłonięte przez roślinność. Koloniści mieli szczęście, wielka rzeka miała niedaleko swoje ujście. Nurt był niemrawy, więc żegluga pod prąd szła bez oporów. Wkrótce po wpłynięciu w głąb lądu klimat zaczął się zmieniać. Na północy wciąż królowały liściaste lasy, podczas, gdy na północy aż do horyzontu ciągnął się pokryty bujnymi trawami step. Idealne środowisko na nacji rozkochanej w jeździe konnej.
 
__________________
Nosce te ipsum.

Ostatnio edytowane przez Boreiro : 13-06-2013 o 23:57.
Boreiro jest offline