Wątek: Kobiety a RPG
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2007, 12:30   #115
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Moje doświadczenia z kobietami jako graczami są bardzo odmienne. Większość z nich była początkująca i jako takie nie odbiegały wcale od początkujących chłopaków. Tak jak oni, popełniały proste błędy, wymagały pomocy, a najczęściej przez wrodzony wstyd do zabierania głosu siedziały cicho jak myszki i udawały, że ich nie ma. Trzeba było kilku miesięcy, żeby je namówić do częstszych wypowiedzi i bardziej ekspresyjnego odgrywania postaci. Rozumiem, że blokada mogła wynikać z tego, że były w mniejszości i siedziały tam biedne pod obstrzałem wprawionych wyjadaczy płci odmiennej. Niestety skończyło się to tak że do końca wspólnej gry się nie odblokowały, ale za to zawały prywatne znajomości.
Wtedy jeszcze myślałem, że to był tylko przypadek.
Ale dzisiaj jestem w stanie skłonić się ku temu, że to był cel.

Jedno jednak zawdzięczam temu żeńskiemu duetowi. Bowiem jestem tego zdania, że gra z kobietami w grupie wprowadza pewien realizm świata, którego brakuje w wyłącznie męskich ekipach. Podobnie jak w starogreckim teatrze, gdzie kobiece role grali przebrani faceci. (czy przypadkiem nie pokutuje gdzieś jeszcze w nas, ta niedostępność dla kobiet do wykonywania niektórych typowo "męskich" zawodów, a także do grania w gry RPG)
Sorki za dygresję.
Ów realizm gry (świata) z kobietami w drużynie, pewnego pięknego wieczora sprawił, że przeżyłem chyba najpiękniejszą sesję w życiu. Obecność kobiet sprawiła (tak podejrzewam), że faceci wspięli się na szczyty swoich możliwości w odgrywaniu postaci. Wyszła z tego tak heroiczna sesja i jednocześnie taka prawdziwa, bez żadnych sztuczności i udawania, że w kulminacyjnym momencie, kiedy ważyły się losy życia drużyny kilkoro graczy (w tym również ja jako MG) osiągnęło upragnione Katharsis i trochę popłakaliśmy sobie.
Nigdy więcej mimo wielu starań nie osiągnąłem na sesji podobnego stanu ducha jak wtedy, i za to chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim grającym kobietom.
Grajcie jak umiecie, ale róbcie to dalej. Czasem wystarczy po prostu być.

To była pierwsza strona medalu, a teraz czas na drugą.

Zdarzyło mi się spotkać kilka kobiet, które grały tak samo dobrze, a czasem i lepiej od niektórych facetów. Przynajmniej tak to oceniałem ze swojego męskiego punktu widzenia, któremu spowszedniał dawno męski styl gry, a kobiety to jednak zawsze większa rzadkość w RPG.
Niektóre z tych kobiet, to prawdziwe wojowniczki jako gracze. Wymiatają wszystkim i na każdej płaszczyźnie, a co najważniejsze dobrze i pewnie się w tym czują. Mają świadomość swoich racji, nie zawsze słuszną, ale mają i choćbyś zjadł bekę soli i był nawet ich MG na daną chwilę, to nie przetłumaczysz swoich racji. One już nie raz mistrzowały i wiedzą lepiej, albo mają swoje zdanie i tyle. Możesz je zmusić do tego i tamtego, ale nie będziesz miał racji – NIGDY!!!
Regułkę, że MG ma zawsze rację, w tym wypadku, możecie sobie drodzy koledzy powiesić za szafą lub też od razu spuścić ją w otchłań chaosu (czytaj WC).

Rozejrzyjcie się dookoła, może i tutaj też się gdzieś kryją, a może wcale się nie kryją, może nawet są w waszej drużynie, może nawet stoją za waszymi plecami…
No dobra, dosyć tej paranoi.

Ja… nic nie mówiłem, już sobie idę.
Do zobaczenia na polu bitwy.
 
Lorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem