Patrzyła przerażona jak Rosjanie kierują lufę w stronę głowy jej matki.
Bezduszne, podłe świnie! Jak mogła się tak nabrać?! Ochrona... ładnie ochroniła swoją rodzinę. A teraz po prostu zabiją jej bliskich i ją na końcu, bo przecież nie miała tego cholernego pierścienia.
Policzek palił żywym ogniem, ale potrafiła znosić ból. Zagryzła zęby z nienawiścią patrząc w oczy cwaniakowi w garniturze. Powolutku jej przerażenie zaczęło zamieniać się we wściekłość.
Przypomniała sobie tamto poniżenie i lata strachu, w którym żyła... i głęboką depresję.
Nie pozwoli ponownie zawładnąć sobą i swoim życiem. Wolała zginąć! Zakryła córkę swoim ciałem. Jak ma strzelać, to niech strzela!
- Głuchy jesteś?! Nie mam żadnego przeklętego pierścienia!! Mała nie miała niczego przy sobie, nie jestem idiotką, oddałabym całą biżuterię jeśli to miałoby nam kupić wolność!!! – Lena darła się na całe gardło. - Myślisz, że jakaś durna błyskotka coś dla mnie znaczy??
Była gotowa ruszyć do szarży jak rozjuszony byk. Wiedziała, że płacz i lament i tak im nie pomogą, postanowiła więc bronić życia swoich bliskich do ostatniej chwili. Dzięki długoletnim treningom aikido wiedziała jak rozbroić uzbrojonego w pistolet człowieka.
Pytanie brzmiało tylko czy zdąży….
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |