W tyle grupki szedł i Dirk. Dygotał ze strachu, to fakt, ale to nie pora, ani miejsce, by zawrócić samemu. Uważnie nasłuchiwał, czy z tyłu nie nadchodzą jakieś niepokojące dźwięki, jak jęki, szczęk broni, czy wymiotujące duchy. Został tam Lotar i powinien on stanowić dobrą czujkę. Oby tylko było słychać, jak coś go zjada… - Kolejna zjawa… Kolejna zjawa tam z przodu… Kolejne straszydło - zajęczał sobie cichutko, zestrachanym głosem, gdy usłyszał rytmiczne bicie w skały. Nogi ponownie zaczęły mu odmawiać poruszania się do przodu, ale tak samo nie pozwalały mu one zostać samemu z tyłu. Trzymając mocno swą broń, pilnował się tyłu grupki. |