Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-06-2013, 12:33   #91
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Fernando był przygotowany na najgorsze , smród dochodzący do jego nozdrzy i rytmiczne uderzanie kilofa upewniło go, że nikt normalny , w zupełnych ciemnościach nie kułby ściany w jaskini do której dochodzili. Po wirującej dziewczynce podejrzewał kolejnego ożywieńca i cieszył się, że i reszta postanowiła oczyścić wszelkie jaskinie i korytarze. Światło z jego latarni nie dawało tak mocnego światła jak powinno, mimo wszystko oświetlało osoby które szły z estalijczykiem. Dawało też minimalne poczucie bezpieczeństwa. W zupełnych ciemnościach nikt by go nie zmusił do pozostania w kopalni. Dlatego tez pilnował ilości oliwy jaką zabrał ze składu dopóki ten nie spłonął i nerwowo upewniał się czy pochodnie wciąż tkwią w plecaku. Źródło światła było w tej chwili ważniejsze od wody czy pożywienia – bez tych mógł wydostać się z kopalni, bez światła byłoby dużo ciężej.

W drodze wyciągnął z torby bandaże i nasączając ją ziołami i alkocholem stworzył opaski na nozdrze i usta. Jedna od razu nałożył sobie na twarz i zawiązał z tyłu. Zaproponował też podobny zestaw pozostałym, zwłaszcza elfce , której delikatny nosek nie wytrzymywał smrodu stęchłej zgnilizny.

W końcu wkroczyli do jaskini z której dobiegały odgłosy, Fernando nie tracąc kontaktu z grupą ostrożnie rozświetlał najbliższe otoczenie. Dokładnie się rozglądał i nasłuchiwał zanim uczynił kolejny krok. Wyciągnięty nieco rapier dodatkowo penetrował wnętrze jaskini. Zachowywał się niemal jak ślepiec który ostrożnie bada teren przed sobą nim postąpi krok do przodu. Kierując się zwłaszcza słuchem starał się wolno przybliżyć do źródła hałasu spodziewając się kolejnego nieumarłego... a może korpusu dziewczynki którą spotkali u góry? Starał się przygotowywać na najgorsze, aby nie zostać zaskoczonym...
 
Eliasz jest offline  
Stary 11-06-2013, 09:43   #92
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Niech to diabli - zaklął cicho Lotar, gdy zimny podmuch zachwiał płomieniem pochodni. A potem kolejny powiew niemal przygasił płomień.

Może niepotrzebnie spojrzał tam, skąd płynęły zimne podmuchy.
Nie miał pojęcia, czy to, co zobaczył na końcu korytarzyka było tylko cieniem. Ale cienie raczej nie powinny mieć takich oczu...

Aż żal, ze on sam nie miał oczu jak kot. Może wtedy zobaczyłby cel nawet po zgaśnięciu pochodni.
Odruchowo strzelił w głąb korytarza. I chybił, o czym świadczył charakterystyczny dźwięk, jaki wydaje stalowy grot trafiający w skałę.

- Niech to diabli - jeszcze ciszej zaklął Lotar.

Jeśli tam coś było, to nie bardzo można było się wycofać właśnie tamtędy. Pozostawały dwie drogi odwrotu. Jedna idealna dla samobójców (a do tych, mimo wszystko, Lotar nie należał), druga... No cóż...
Lotarowi nie bardzo uśmiechało się schodzić w dół po schodach, ale bawić się w ciemnościach w kotka i myszkę z nie-wiadomo-czym niezbyt mu się uśmiechało.

Lotar zawiesił kuszę na placach, po omacku chwycił wygasła pochodnię i, bardzo ostrożnie, wymacał miejsce, gdzie zaczynały się schody.
Miał zamiar zejść kilka stopni, a potem? Potem by się zobaczyło.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-06-2013, 12:26   #93
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
W podziemiach czaiło się zło, Laura czuła to przez skórę. Zwymyślała w myślach własne słabości i dalej szła przed siebie z wysoko uniesioną głową. Nie do niej należał jej los. Pokładała go w dłoniach istoty potężniejszej i mądrzejszej od wszystkich śmiertelników razem wziętych, a skoro jej bóstwo miało wobec niej taki plan a nie inny musiała się podporządkować. Z godnością kroczyć swoją ścieżką, choćby ta prowadziła w mrok i cmentarny zaduch, przerywany jedynie odgłosami walenia w ścianę.

Zmierzyła Fernanda lodowatym spojrzenie, gdy ten wyciągnął w jej kierunku prowizoryczną przepaskę na twarz. Prychnęła zirytowana, ignorując szmatę i ruszyła dalej. Smród drażnił zmysły, ale nie był niczym z czym prawowierny sługa Sigmara by sobie nie poradził. Obrzyganie przez latającą głowę stanowiło doznanie o wiele mniej przyjemne. Przy nim trupi odór wydawał się tylko błahą niedogodnością. Laura sięgnęła broń, czekając aż reszta podejmie wędrówkę. Marnowanie cennych sekund podczas ataku na grzebanie przy pasie mogło zabić. Kobieta w czerwieni nie zamierzała umierać przez własną głupotę, nie wśród obcych jej ludzi pośrodku kamiennego labiryntu. Byłoby to...niewskazane i uwłaczające jej godności.

Uważnie przyglądała się plecom Estalijczyka, nie spuszczając z niego oczu. Gdyby coś wrogiego czaiło się w korytarzu to właśnie on dowie się o tym jako pierwszy, a czym przyjdzie mu za tą wiedzę zapłacić to osobna kwestia.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 12-06-2013, 20:50   #94
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Sioban ruszył za pozostałymi. Nie zamierzał bynajmniej siedzieć jak głupi i czekać a tym bardziej słuchać czyichkolwiek poleceń. No może poza Imperatora. Ale jego tu nie było. Tak jak pozostali kierował się powoli za elfką. Kto wie, może miało to i sens?

Usłyszawszy ponownie dziwne odgłosy szlachcic spojrzał na swych kompanów po czym wzruszywszy ramionami dobył po cichu miecza.
To wszystko ...eh nie wiedział co myśleć.
 
vanadu jest offline  
Stary 13-06-2013, 10:17   #95
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
W tyle grupki szedł i Dirk. Dygotał ze strachu, to fakt, ale to nie pora, ani miejsce, by zawrócić samemu. Uważnie nasłuchiwał, czy z tyłu nie nadchodzą jakieś niepokojące dźwięki, jak jęki, szczęk broni, czy wymiotujące duchy. Został tam Lotar i powinien on stanowić dobrą czujkę. Oby tylko było słychać, jak coś go zjada…

- Kolejna zjawa… Kolejna zjawa tam z przodu… Kolejne straszydło - zajęczał sobie cichutko, zestrachanym głosem, gdy usłyszał rytmiczne bicie w skały. Nogi ponownie zaczęły mu odmawiać poruszania się do przodu, ale tak samo nie pozwalały mu one zostać samemu z tyłu. Trzymając mocno swą broń, pilnował się tyłu grupki.
 
AJT jest offline  
Stary 14-06-2013, 22:27   #96
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Youviel nie zwróciła nawet uwagi na dobre chęci Fernanda. Powodem była odległość ich dzieląca i fakt, że elfka była zbyt zaabsorbowana wpatrywaniem się w ścieżkę i mrok przed sobą by go usłyszeć. Dodatkowo kobieta była mocno podenerwowana. Nie lubiła ciasnych korytarzy i zdecydowanie preferowała od nich otwarte połacie lasu. Nigdy nie mogła zrozumieć fascynacji krasnoludów do drążenia w kamieniu.

Również smród, który nie zapowiadał niczego dobrego, doprowadzał kobietę do szału. Drażnił jej nos do tego stopnia, że pozwoliła sobie na ciche fuknięcie. Być może niedługo uda się jej przyzwyczaić do smrodu, a może wypali jej nozdrza i też już przestanie go czuć.

Elfka zaczęła się nawet w myślach modlić do Ishy o opiekę gdy do jej uszu dobiegł rytmiczny dźwięk.
- Ki vaa? - szepnęła zaskoczona.
 
Asderuki jest offline  
Stary 15-06-2013, 00:20   #97
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Gdy tylko jasnym się stało, że z tą ciemnością nie poradzi sobie światło pochodni, Wolf dogonił elfkę. Nie skomentował obecności ciągnących się za nim drużynników. Nie wróżył im długiego życia jeśli nie będą słuchać prostych... nawet nie poleceń a sugestii. Nie powiedział im bowiem po co mieli się rozdzielić...

... w takich korytarzach lepiej nie uciekać w grupie...

Odgonił od siebie tą myśl wiedząc, że w tej sytuacji przy najgorszej ewentualności, będzie musiał zostać i osłaniać ewentualny odwrót towarzyszy. Głupcy zaś będą sobie deptać po piętach i przewracać w dygocącym świetle.

- Hmmm - mruknął słysząc charakterystyczny dźwięk - poczekaj - powiedział cicho do elfki.

Przesunął dłonią na bok by poświecić obok stojącej przed nim elfki. Jednocześnie sprawdził czy pasy podtrzymujące tarczę na przedramieniu nie poluzowały się. Gdy wciąż nie mógł dostrzec niczego przed nimi, przywiesił latarnię przy pasie. Sięgnął po miecz i z cichym zgrzytem wyciągnął go z pochwy.

- Galvin za mną, Youviel trzecia.

Zbrojny ruszył do przodu pewnym krokiem. Niepewność oraz strach zalęgły się na dnie żołądka i niczym śliski robak przesuwały się rodząc powoli uczucie mdłości i niemocy. Starał się jednak to opanować, bo wiedział że ma robotę, którą trzeba zrobić.

Dochodząc do groty zamierzał zwolnić i uważnie się rozejrzeć. Intuicja podpowiadała mu że nie czeka na nich tutaj zasadzka. Niebezpieczeństwo może tak... ale raczej nie takie, które uderza z zaskoczenia. Jeśli ktokolwiek będzie w grocie, w pierwszym geście, Wolf zasłoni się tarczę trzymając jej górną krawędź tuż pod poziomem oczu. Następnie przejdzie na kilka kroków wgłąb groty, by ostatecznie usunąć się na bok, robiąc miejsce pozostałym drużynnikom, aby ci nie tłoczyli się w korytarzu.
 

Ostatnio edytowane przez Jaracz : 15-06-2013 o 22:41.
Jaracz jest offline  
Stary 15-06-2013, 00:35   #98
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Krasnolud miał wyjebane. Naprawdę.
W jego głowie zrodziła się wizja popieprzonego czarownika, który wskrzesza zmarłych po to aby wydobywali dla niego srebro, którym mógłby rozregulować gospodarkę Imperium poprzez wprowadzenie znacznych ilości podrobionych monet do obiegu. Po co to? Chuj wie. Magowie zawsze byli zdrowo porąbani, a złośliwością nie ustępowali chyba nawet demonom.

Krasnolud z tarczą w łapie i toporem w garści ruszył za żołnierzem.

Roztrzęsienie innych i ich nie moc dodawała mu sił. Jak w starym powiedzeniu "Ludzie się będą z robotą pierdolić, a krasnolud zrobi i już".

"Majster. Łopata mi się złamała; To się oprzyj o szopę." wymruczał krasnolud jeden ze swoich ulubionych dowcipów o ludzkich robotnikach.
 
Stalowy jest offline  
Stary 15-06-2013, 22:46   #99
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Greenday przyglądał się przygotowaniom kompanów. Nikt jakoś specjalnie nie zwraca na niego uwagi stara się więc trzymać jakoś w środku szyku tak aby łatwo można było uskoczyć.

Wyjął też swój bolas tak na wypadek potrzeby walki, tak unieruchomienie wroga w ciasnym korytarzu na pewno pomożee - pomyślał.

Pierwszy strach mija, pojawia się ciekawość i typowe podejście lekkiego ducha. Jest nas całkiem dużo więc nawet jak to coś strasznego to najpierw rzuci się na tych co wyglądają groźniej niż małe dziecko z zabawką do rzucania.

Stukanie... może ktoś tam coś kopie ? Albo idzie w naszą stronę... dowiemy się wkrótce.
 
Cranmer jest offline  
Stary 16-06-2013, 17:06   #100
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
*Lotar*

Chwyciłeś pochodnię drżącymi rękami i ruszyłeś w kierunku schodów. Strach nie pozwolił Ci obejrzeć się za siebie. Gdy miałeś wrażenie, że wiatr mocniej wieje Ci w plecy, przyspieszyłeś kroku. Pierwsze kroki stawiałeś po omacku, jakby bojąc się potknięcia, bowiem na górze panowała ciemność. Usłyszałeś głośne sapnięcie, lecz nie odważyłeś się odwrócić. Serce biło Ci jak oszalałe, a ty nerwowo przełykałeś ślinę.

Choć na samym dole paliły się pochodnie, to ich blask ledwo docierał na górę, a samo zejście było tylko w niektórych miejscach oświetlone słabym światłem.

Zszedłeś parę stopni, podtrzymując się ściany, bowiem schody były strome, a ty i tak byłeś cały w nerwach. Pokonując kolejne stopnie, poczułeś, jak ze ściany posypuje się piach. Kawałki ziemi zaczęły się jakby obsuwać na dół, upadając na podłoże. Początkowo kilka ziarenek posypało się, lecz po chwili miałeś wrażenie, jakby sufit i ściany miały się za chwilę zawalić, bowiem było tego coraz więcej, i więcej.

Poczułeś, jakby wiatr ustał, powietrze zelżało, a sapanie ucichło. Odwróciłeś się powoli w kierunku góry, uważnie celując z kuszy. Pusto... Ciemno... Nie dostrzegałeś nic i odetchnąłeś z ulgą, bowiem wydawało się. że to. co dostrzegłeś nie podążyło za Tobą. Rozglądałeś się jeszcze przez chwilę dookoła, nerwowo, lecz czujnie i ta czujność chyba Cię uratowała. Ze ściany, z miejsca skąd piasek najwięcej się wysypywał, wystrzeliła dłoń, a po niej kolejna. Nie należała ona do żywego, nie mogła. Skóra była sino-szara, gnijąca, w stanie rozkładu. Paznokcie wydawały się nienaturalnie długie, lekko zawinięte - niczym szpony. Z pomiędzy palców wychodziły robaki, które zaczęły ucztować na martwej tkance.Gdzie niegdzie prześwitywały ścięgna, a nawet kości. Palce powoli, wręcz mozolnie się poruszały, jakby coś tchnęło w martwe ciało życie na nowo.



Odruchowo odtrąciłeś je od siebie, lecz przy okazji straciłeś równowagę. Poleciałeś w dół, zatrzymując się kilka stopni niżej, na półpiętrze. Upadając, wyrżnąłeś tyłem głowy w ścianę, co bolało. Kątem oka dostrzegłeś, jak ze ściany zaczynają wychodzić nieumarli, lecz nie było Ci dane długo debatować nad tym, co zaczynało się dziać. Ze ściany, o którą wyrżnąłeś, również zaczęły wydobywać się dłonie. Złapały Cię za poły płaszcza tak, że musiałeś się mocno szarpnąć, by się wyrwać. Upadłeś na kolana. Szybko się podnosząc, dostrzegłeś jak już z góry człapie ku Tobie czworo nieumarłych. Twój wzrok powędrował na dół, lecz jest zbyt ciemno by coś dostrzec. Natomiast słyszysz... coś jak charchanie, gdy człowiek się dusi lub dławi, dobiegające z dołu oraz szuranie. Jakby coś ciągnęło się po ziemi, po schodach na górę.

*Reszta spacerowiczów*

Ruszyliście w kierunku dźwięków, które słyszeliście. Mozolnie, powoli i ostrożnie robiliście krok za krokiem, zagłębiając się w mrok panujący przed wami. Tylko dzięki płonącemu ogniu z pochodni nie powpadaliście na siebie. Szliście tak, podążając za odgłosem uderzeń, gdy nagle poczuliście lekkie ukłucia. Każdy z osobna, jeden po drugim czuł jakby coś go ugryzło. Dwa krótkie, szybkie ugryzienia w szyję, w policzek, w rękę, lecz nie przypominało to dziabnięcia komara. Coś, jakby w ułamku sekundy przyssało się do skóry i oderwało ją. Szybkim wzrokiem rozglądaliście się co, i jak, lecz nic nie mogliście dostrzec w tych ciemnościach. Czuliście, jak ciepła krew spływa wam po ciele i choć rany nie były ciężkie, to ugryzienia stawały się coraz bardziej męczące i groźniejsze. Ruszyliście więc szybciej, wręcz truchtem przed siebie, aż w końcu mrok zaczął się rozrzedzać. Ogień z pochodni coraz bardziej rozświetlał drogę przed wami.

Wyszliście w końcu z tego przeklętego tunelu, docierając do bardzo dużej i wysokiej komnaty.

Galvin byłeś pewien, że to robota Khazadów, lecz musiało to mieć miejsce wiele dziesiątków, jeśli nie setek lat temu. Kamienne słupy podtrzymywały strop, by sufit nie zawalił się pracującym w środku na głowę. Widzisz oczami wyobraźni pracujących tutaj w pocie czoła górników, wydobywających srebro, żelazo, a może coś innego.

Stukanie było na tyle wyraźne, że zaczęliście rozglądać się po komnacie, kto był za nie odpowiedzialny. Znaleźliście. Widzicie, gdzieś na końcu komnaty, czternaście postaci pracujących rytmicznie, wręcz harmonijnie, jakby byli jednością. Uderzali oni w ścianę, lecz nadal było zbyt ciemno byście mogli dostrzec ich twarze. Widzicie na razie tylko ich sylwetki.

Wolf ruszył pierwszy. Powoli, wręcz nieufnie, lecz do przodu. Mimo, iż mieliście do nich jakieś 40 metrów, nadal ciężko było zorientować się kim oni są. Mrok panujący w komnacie, i to, że stali do was tyłem, utrudniało zadanie. Szliście dość głośno, lecz pracujący nic sobie z tego nie robili. Jakby nic poza pracą ich nie obchodziło. Jakbyście w ogóle nie istnieli.

- Ej Wy!!!! - rzucił Wolf

Nic. Zero reakcji na początek. A potem, jeden z pracujących zatrzymał się, burząc rytm uderzeń. Powoli zaczął się odwracać ku wam, by w ostatniej chwili zrobić zamach. Z jego ręki wyleciał kilof, który pofrunął w waszą stronę. Patrzyliście przez sekundę jak zahipnotyzowani, gdy kilof sobie leciał i leciał. Siła tego rzutu nie była, na wasze szczęście, wystarczająca i po piętnastu metrach narzędzie upadło na ziemię, wbijając się w nią.

Spojrzeliście na postać, która to uczyniła i zobaczyliście, że reszta jego towarzyszy zwraca się ku wam. Nie da się prawie opisać jej szkarady i potworności, bowiem cała jej skóra była szara i przegnita. Zauważyliście puste oczodoły, z których wychodziły larwy much, a także odsłoniętą górną szczękę - prawie, aż po kości policzkowe, które prześwitywały przez gnijącą skórę. Naczynia krwionośne uwidoczniły fragmenty skróty, sprawiając, że twarz składała się z pozszywanych łat.



Reszta jego kompanów wyglądała analogicznie. Trwało to może sekundę, może pięć, a potem cała czternastka, uzbrojona w kilofy, ruszyła ku wam. Patrzyliście na nich, i wiedzieliście już, co stało się z częścią górników.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 16-06-2013 o 19:46.
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172