Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2007, 16:30   #212
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique
Kiedy wsiadła do samochodu na miejsce pasażera, Michael znowu miał notatnik w rękach i przeglądał ostatnie strony tekstu.
- Jeszcze chwila Monique, zaraz pojedziemy. Coś sobie przypomniałem, widzisz ten zapisek… - popukał lekko w kartkę palcem

"Moni
19 Crawford st.
David Milstone"

- Moni i David Milstone, są wymienieni przy tym samym adresie, ale jakby osobno, a nie Moni i David Milstone 19 Crawford st. To mnie zastanawia. No i druga sprawa, że ani Moni, ani tego Davida nie ma w telefonie i to jest najdziwniejsze. To jedyne, dwie osoby z całego notesu, które wymienione w notatkach nie występują w telefonie. Jest tylko Twój telefon zapisany jako Monique. Ponad to, nie występują nigdzie wcześniej w notesie, a inne pojawiają się w miarę regularnie. – oparł głowę o skórzany zagłówek fotela i wlepił wzrok w podsufitkę, błądząc gdzieś myślami.

- Ale przecież miałem Ci coś powiedzieć. Przypomniałem sobie, że kilkadziesiąt lat temu był w Rodzinie niejaki David Milstone, jeszcze przed wojną. Nie dam głowy, chyba Ventrue, nie wiem…- znów zamyślił się na chwilę -, ale na pewno nie Toreador.
Czyje to było dziecko… raczej nikogo ze starszych.
No chyba, że to tylko zbieżność nazwisk i mamy do czynienia z kimś spośród śmiertelnych, to może wystarczy nam książka telefoniczna.

Wiemy, że na 19 Crawford st. nie mieszka żaden Milstone, chyba że jest Kainitą i ukrywa się tutaj, ale wtedy po co ta Moni…
Co Andrew chciał tu zrobić… przyjechać... może kogoś odwiedzić, jeżeli tak to może z tyłu jest jakieś drugie wejście. Nie znaleźliśmy przy nim żadnego klucza, oprócz tego do samochodu, ani do jego schronienia. Może niedokładnie przeszukaliśmy samochód.
Cholera! Za dużo tego „może”.
- uderzył reką w kierownicę.

- Brakuje mi jeszcze jednego elementu tej układanki, pióra i atramentu, którym został zapisany ten notatnik. Sam trochę piszę, więc wiem, że gdzieś to musiał trzymać. Raczej nie w samochodzie.
Ciekawe, czy Andrew zdążył jeszcze gdzieś zahaczyć po wyjściu z teatru, trzeba popytać służbę, o której wyszedł.

- Dobra to pójdę już do siebie –
powiedział Tomas – możemy jechać, tak?
- Tak, jedziemy –
odparł Michael i włączył silnik.
 
Lorn jest offline