Monique
Kiedy wsiadła do samochodu na miejsce pasażera, Michael znowu miał notatnik w rękach i przeglądał ostatnie strony tekstu. - Jeszcze chwila Monique, zaraz pojedziemy. Coś sobie przypomniałem, widzisz ten zapisek… - popukał lekko w kartkę palcem
"Moni
19 Crawford st.
David Milstone" - Moni i David Milstone, są wymienieni przy tym samym adresie, ale jakby osobno, a nie Moni i David Milstone 19 Crawford st. To mnie zastanawia. No i druga sprawa, że ani Moni, ani tego Davida nie ma w telefonie i to jest najdziwniejsze. To jedyne, dwie osoby z całego notesu, które wymienione w notatkach nie występują w telefonie. Jest tylko Twój telefon zapisany jako Monique. Ponad to, nie występują nigdzie wcześniej w notesie, a inne pojawiają się w miarę regularnie. – oparł głowę o skórzany zagłówek fotela i wlepił wzrok w podsufitkę, błądząc gdzieś myślami. - Ale przecież miałem Ci coś powiedzieć. Przypomniałem sobie, że kilkadziesiąt lat temu był w Rodzinie niejaki David Milstone, jeszcze przed wojną. Nie dam głowy, chyba Ventrue, nie wiem…- znów zamyślił się na chwilę -, ale na pewno nie Toreador.
Czyje to było dziecko… raczej nikogo ze starszych.
No chyba, że to tylko zbieżność nazwisk i mamy do czynienia z kimś spośród śmiertelnych, to może wystarczy nam książka telefoniczna.
Wiemy, że na 19 Crawford st. nie mieszka żaden Milstone, chyba że jest Kainitą i ukrywa się tutaj, ale wtedy po co ta Moni…
Co Andrew chciał tu zrobić… przyjechać... może kogoś odwiedzić, jeżeli tak to może z tyłu jest jakieś drugie wejście. Nie znaleźliśmy przy nim żadnego klucza, oprócz tego do samochodu, ani do jego schronienia. Może niedokładnie przeszukaliśmy samochód.
Cholera! Za dużo tego „może”. - uderzył reką w kierownicę. - Brakuje mi jeszcze jednego elementu tej układanki, pióra i atramentu, którym został zapisany ten notatnik. Sam trochę piszę, więc wiem, że gdzieś to musiał trzymać. Raczej nie w samochodzie.
Ciekawe, czy Andrew zdążył jeszcze gdzieś zahaczyć po wyjściu z teatru, trzeba popytać służbę, o której wyszedł.
- Dobra to pójdę już do siebie – powiedział Tomas – możemy jechać, tak?
- Tak, jedziemy – odparł Michael i włączył silnik. |