Roland Rockwood popatrzył po wampirzycy i się zastanawiał czemu znowu wrzeszczy, przynajmniej nie na mnie uśmiechną się pod nosem i zaczął iść w stronę "wojownika", "wojownik" wyją sztylet i wbił rolandowi w pierś
-nawet nie poczułem- powiedział, chwycił go i uderzył nim o najbliższe drzewo, nie puszczając go
-a teraz gadaj coś za jeden? gdzie miałeś iść? i co się dziej? jak będziesz grzeczny to cię zabije bez boleśnie, a jak nie to zobaczymy...- wyszczerzył zęby w złowieszczy uśmiech |