Najciekawiej to nie było.
Razem z Ambramem mieli dwójkę szkieletów obok siebie. Paladyn jednak chwilowo otrząsał się z ran, wiec to mag wiatru wykonał atak. Wpierw jednak cios wymierzył żywiołak. Zamachnął się on pięścią i uderzył w nieumarłego, ale cios nie przyniósł skutku. Skupione, wirujące podmuchy wiatru najwyraźniej nie był skuteczne przeciw takiemu przeciwnikowi - wiatru po prostu przeszedł między kośćmi, co najwyżej łaskocząc wroga.
Silvadarowi wcale nie poszło lepiej. Sięgnął po miecz i oddał cięcie w najbliższy cel. Szkielet bez problemu uniknął ciosu.
Mag zaklął pod nosem. Niby stare i martwe, a takie ruchliwe... |