Podróż mimo że niezbyt przyjemna, przynajmniej nie była długa. Inaczej dogryzanie krasnoluda mogłoby się skończyć w końcu marmoladą z brodacza. Na szczęście mógł się wyładować po dopłynięciu do Cataractanium. To prawda, nic, a w zasadzie niewiele mogło ich powstrzymać. Jednak dla Chryza było nieco za ciepło żeby myśleć nad tym co mogłoby ich zatrzymać, więc zwyczajnie ignorował zagadnienie.
Radosny przemarsz w kierunku bram miasta zakończył się w końcu jakimś wyzwaniem, przynajmniej w teorii. Teorii obrońców miasta. Niestety w drodze teorii stał Chryzoberyl, blisko tona kamienia i przedłużenie jego ramienia, krótki miecz.
Ciął szeroko wszystkich dostępnych mu żołdaków
nie patyczkujÄ…c siÄ™ z nikim.