Znał skądś ten widok. Znał go bardzo dobrze. Pamiętał szeregi wojsk Manfreda von Carsteina ciągnące przez równinę. I wcale nie tęsknił, o nie! Nie myśląc nawet zamierzył się ściął najbliższego trupa (o ironio), po czym szybko doskoczyć do kolejnego by zdjąć go z flanki. Nie mógł pozwolić by opadły ich ze wszystkich stron. Miał nadzieję że uda mu się zdjąć go równie szybko i cofnąć się do Wolfa, by zając obok niego pozycje obronną. Jeśli mu się to nie uda spróbuje nie dać się otoczyć i przebić sobie drogę ku grupie.
- Odejdźcie do Morrra, po spokój wyrzucił z siebie modlitwę jakiej uczyli go kapłani pod Middeheim. Umarli powinni pozostać w grobach, tak jak wspomnienia, o tak.
Pierwszy cios był idealny - jego nauczyciele mogli by tylko zamilknąć z podziwu. Miecz wbił się w głowę żywego trupa na wysokości szczęki i jednym płynnym cięciem odciął ją wraz z resztkami połowy głowy i mózgu po skosie. Chwila i było po wszystkim. Uwolniwszy się ze zwarcia Sioban doskoczył z rozpędu do napastnika obok i podjął próbę wyprowadzenia sztychu w szyję, by zdjąć z niej głowę. Niestety zachwiawszy się w pędzie minął ją o włos. Jego przeciwnik zaś perfekcyjnie trafił w korpus raniąc szlachcica i odrzucając go na ułamek chwili.
Ostatnio edytowane przez vanadu : 16-06-2013 o 21:16.
|