Odgłos stukania przemienił się w kanonadę stukotów, a tego co Fernando zobaczył w jaskini zupełnie się nie spodziewał. Właściwie to nie spodziewał się częściowo, przewidywał bowiem nieumarłych, ale z pewnością nie w takich ilościach.
- Zachować szyk – powiedział, ale już tylko w plecy pędzących narwańców.
„Głupcy” - pomyślał widząc jak pchają się w chmarę wrogów który mogli ich z łatwością okrążyć i atakować w grupie, poza tym wcale nie ułatwiali zadania strzelcom. Estalijczyk pośpiesznie odmierzył odległość i widząc jak powolne są trupy szybko wyciągnął łuk. Po chwili strzała poszybowała w zombiaka , który zapełniał lukę pomiędzy już zaatakowanymi. Fernando nie przypadkowo wybrał go sobie na cel, chciał go zmiękczyć strzałami a następnie w miarę bezpiecznie dobić , widząc, że jego sąsiedzi-trupy są już zajęci walką.
Strzała poszybowała celnie trafiając przeciwnika i gdyby nie głupota reszty napaleńców, wystrzeliłby kolejną, być może likwidując cel zanimby się doczłapał. Na zmianę broni jeszcze i tak zostałaby mu chwila.
Niestety Wolf, Sioban , Laura niczym ostatni głupcy wbili się przedwcześnie w szeregi nieożywionych i groziło im zalanie przez truposzy ze wszystkich stron. Fernando nie mógł dłużej czekać, zmienił łuk na rapier co w jego wykonaniu trwało mgnienie oka i rzucił się na postrzelonego wcześniej truposza. Rapier wbił się w bebechy, nie powstrzymał jednak przeciwnika który zdołał go dosięgnąć swymi szponami.
Nie pozostało nic innego jak robić dobrą minę do złej gry i wykończyć stwory nim te wykończą ich. Zbadali dopiero wstęp niższego poziomu, ale w tej chwili marzył już o wyjściu na powierzchnie i przynajmniej kilkudniowej kuracji. Oprócz trupa wcześniej pogryzło go coś innego i generalnie cały jego zapał do penetracji kopalni znikł momentalnie.
Jak to mawiała jego babka „ Co za dużo tego i świnia nie zeżre”
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 17-06-2013 o 11:09.
|