Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2013, 15:59   #24
JaTuTylkoNaChwilę
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Czy coś bardziej motywuje niż strach? Co równie silnie wpływa na nasze czyny? Czym jest strach dla każdego z nas? Jest zmienny i wielopostaciowy. Pomysłowy i przebiegły. Często wyczynia z nami dziwne rzeczy. Sprawia, że płaczemy i się śmiejemy, ulegamy i zdradzamy, wstydzimy się i nienawidzimy.
Kłamliwie nazywamy wszystkich dookoła panikarzami, a swoje własne emocje przedstawiamy jako rozsądną ostrożność.
Czy powinniśmy wstydzić się strachu? Walczyć z nim? A może mu się sprzeciwić? Strach ma naprawdę niesamowitą siłę. Bez niego jest zbyt spokojnie, a czasem wręcz nudno, ale jego obecność często jest nie do zniesienia. Może uczynić życie wyblakłym i niepełnowartościowym – i odwrotnie, żywym i nasyconym. W jakiej postaci się zjawi – zależy tylko od niego. Lecz jest zasada, jednakowo prawdziwa dla wszystkich ludzi – strach nie powinien być częstym gościem. Lepiej go przywoływać. Nie otwierać przed nim serca. Dlatego że gry ze strachem są niebezpieczne. A stawka w takiej grze jest czasem zbyt wysoka.
Glukhovsky Dmitry - Metro 2033

Trójka ludzi badała długi korytarz migającym niepewnie światłem latarek. Cały dziwny i pokrytymi pajęczynami tunel był niezwykle spokojny. Czy to cisza przed burzą, czy te kokony pozostawiono na pastwę losu? Co się stało, że nigdzie nie widać dużych tatusiów i mam wszelkiego plugastwa ginącego pod nogami ludzi? W pewnym momencie tuż nad ich głowami, w wielkiej, pordzewiałej już rurze rozległ się jęk. Niepodobny do niczego, co do tej pory słyszeli i jednocześnie ostrzegający, że tam dalej, gdzieś w tej ciemności, której nawet latarki nie mogą rozproszyć jest jego źródło..
Blizg!
Dźwięk rozrywanego od środka kokonu rozdarł zastałe powietrze korytarza niemal przyprawiając o zawał serca podróżnych. Pierwszy zareagował Bałarz odwracając się i wystrzeliwując dwa bełty w stronę kłębowiska małych pajęczaków. Te rozpierzchły się na boki kryjąc pod gęstą siecią pokrywającą ściany odsłaniając jednocześnie "inkubator". Szkielet może pięcioletniego dziecka straszył pustymi oczodołami i jasnymi mleczakami. Bełty z nieprzyjemnym, suchym trzaskiem złamały żebro szkieletu. Cichemu przyszedł do głowy fakt, że raptem miesiąc wcześniej coś "zgarnęło" kilka malców z pobliskiej stacji i nigdy ich nie odnaleziono. Czy to właśnie pająki?
W końcu grupka dotarła na sam skraj długiego korytarza. Tam, ku ich zawodowi, rozdzielał się on na dwie odnogi. Jedna, prowadząca w lewo była pokryta znakami obecności pajęczaków i opadała delikatnie. Druga, znacznie czystsza prowadziła z kolei pod górę. Tuż przy wejściu do niej wisiała niewielka skrzynka, z której wystawała maska pgaz ze zbitymi szkiełkami oraz dwa, chyba dobre filtry. Światła latarek zdążyły wyłapać kontury jakichś dziwnych beczek i splotów kabli ciągnących się po podłodze. Coś nie pasowało w tym obrazku i to nie był bynajmniej żółty znak z czarnym napisem: "DANGER ZONE" oraz kilka worków z piaskiem tuż przy wejściu.

***

Złotko przespała dokładnie pięć godzin, czyli akurat tyle, ile zamierzała. Wstała nieco głodna, choć dalej sprawna i gotowa do działania. Zgodnie z zaleceniem znalazła smagłego, zgadzającego się z opisem człowieka. Ten uśmiechnął się czarnymi pieńkami zębów, gdy tylko podeszła się zapytać, czy to na niego wołają Cygan.
-Tak, to ja złotko - facet uśmiechnął się obleśnie ukazując rząd poczerniałych zębów - to na mnie tak mówią i aktualnie jestem Twoim szefem. Tam - wskazał na sporą drezynę, specjalnie powiększoną tak, żeby mogła przewieść więcej towarów i kilku mężczyzn uwijających się przy załadunku. Każdy w każdego rosły chłop zdolny pewnie zjeść tyle, ile sam waży - jest moja kompania. Gwarantuję, że nie będziemy się nudzić, co to to nie dziewczynko.
Przejechał językiem po zębach i uśmiechnął się dwuznacznie.
-Idź im pomóż, zaraz wyruszamy.
 

Ostatnio edytowane przez JaTuTylkoNaChwilę : 19-06-2013 o 22:42.
JaTuTylkoNaChwilę jest offline