Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2013, 22:45   #5
uday
 
uday's Avatar
 
Reputacja: 1 uday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znany
Ashshab wcale nie był zadowolony z przebiegu rozmowy. Ten cały Hallex okazał się gorszym gburem niż na początku. Nigdy nie miał okazji współpracować z takimi osobnikami. Po prawdzie dotychczas pracował przede wszystkim sam. Ewentualnie wynajmował jakichś prostaków, by odciągnęli uwagę straży. Ten człowiek jednak był ewidentnie przeciw współpracy. Najwyraźniej trzeba będzie poradzić sobie samemu. To mocno utrudniało sprawy. Bardzie jednak martwiło go nieokrzesanie Thoerczyka. Mogło to sprawiać problemy.

Zupełnie inną inszością była z kolei tamta trójka. Skąd on ich w ogóle wytrzasnął. Pewno, że stanowiliby dobrą przykrywkę, gdyby chociaż byli podobni do "tatusia". Oczywiście, zawsze mogła to być jakaś dorabiana rodzina, ale Ashshab miał swoje obiekcje. "No i z dzieciakami to zawsze problem. Zacznie się kręcić, wypytywać, zaglądać, dotykać. Ani to bezpieczne, ani potrzebne." Myślał. W sumie nie obchodziło go co się będzie działo poniżej jego poddasza, byle w domu panowała cisza i spokój, ale nie zamierzał robić za niańkę. Nie po to tu przybył.

Zanim Słońce zaczęło dotykać zachodnich wzgórz, Rusanamani wyszedł na dach i zmówił swoje modlitwy. Następnie wymknął się po cichu z budynku. Kaptur miał zaciągnięty głęboko, a w fałdach szat skrywał swoje naostrzone bronie. Przypomniał sobie informacje, którymi podzielił się Hallex i ruszył w kierunku domu kupca. Trzymał się ciemnych uliczek i cieni. Nie wychodził na place, ani arterie miasta. Starał się zapamiętać gdzie znajdują się dobre drogi ucieczki. Kilka razy natknął się na dachowce pożerające szczury i właściwie tylko dla wprawy podkradał się do nich. Zwiedził znaczną część dzielnicy zanim stwierdził, że znalazł odpowiedni budynek. Niestety, wyglądało na to, że stoi on na środku niewielkiego placu. Na szczęście z budynkiem bezpośrednio sąsiadował drewniany magazyn.

Ashshab przyglądał się budynkowi przez całą noc. Starał się zapamiętać kto do niego wchodził a kto wychodził. Poświęcał nawet kilka minut by śledzić wychodzących i analizował ich trasy. Wypatrywał postaci, zwłaszcza strażników w oknach i na dachach.

Gdy nad Palatium pojawiły się pierwsze promyki słońca, Ashshab stwierdził, że należałoby udać się do domu, póki może zrobić to niezauważenie. W drodze powrotnej postanowił sprawdzić spelunki mieszczące się najbliżej zielonego domu. Wypytać o tutejszych zakapiorów, paserów i innych takich. Udało mu się nawet kupić porządną kotwiczkę do liny. Prawdopodobnie pochodzącą z kradzieży lub szabru, ale za to przyzwoitą cenę. Domy w tym mieście miały dość płaskie dachy i często znajdowały na tyle blisko, że dałoby się przeskoczyć z jednego budynku na drugi. trzeba się tylko jakoś dostać na górę, a lina z kotwiczką mogłaby to ułatwić.
 
uday jest offline