Obydwoje wyciągnęli z tej rozmowy wnioski, którymi nie chcieli się dzielić. Następnie historia zatoczyła koło...
- Są ludzie od brudnej roboty i ludzie od brudnej roboty - wzruszyła ramionami - A wiedza... widziałam już wiele złego na swojej drodze. Gdybym nie przyswajała lekcji od losu nie stałabym tu teraz przed tobą. W moim zawodzie albo szybko się uczysz, albo jesteś martwy. Rozróżnianie wrogów to pierwsza i najważniejsza lekcja.
- Jestem niezmiernie ciekaw do której z tych kategorii mnie kwalifikujesz. Chyba, że jest to karta, której nie dano mi ujrzeć w tym momencie gry.
- A jak uważasz? - odwzajemniła ciepły uśmiech, unosząc ręce do góry
- Stoję tu przed tobą całkiem bezbronna, zdana na twoją łaskę i niełaskę. Pytanie brzmi: czy uważasz mnie za zagrożenie?
- Nie wiem czy jesteś całkiem bezbronna. Nie wiem jak ty, ale na chwilę obecną nie mam zamiaru z tobą walczyć. - powiedział podchodząc, aby pocałować Anree - Oby się to nie zmieniło- dodał patrząc jej prosto w oczy.
- Sprawdź mnie więc dokładnie - odpowiedziała i pozwoliła się pocałować. Powoli, ostrożnie opuściła dłonie, kładąc je elfowi na ramionach.
Aslandir na chwilę zamilkł przymykając oczy i mrucząc jak kot.
- Sprawdźmy więc czy ... - nim dokończył obrócił sobie Adree tyłem i pchnął ją mocno na ścianę. Dostąpił do niej i zagłębił się w niej od tyłu.
- ... czy aby potrafisz obronić się przed napaścią.
Kilka pchnięć później dodał:
- O ile chcesz...
- Chcę - wyszeptała przyciskając twarz do desek i wypinając biodra w jego kierunku - Nie przestawaj...mnie napadać
I wszystko zaczęło się od początku... |