Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2013, 15:15   #22
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Możliwym równie mocno jest - powiedział Arno - że karczmarz nieświeżego co wcisnął im. Szczególnie jako chłopak tako srać dalej niż widzieć będzie jak oni. Ale wejść szybko po wyjściu ich pierwszym można. Jeden do wychodka leciałby, a tam usypiaczem jakim twardym albo i specyfikowym dziugnąć dziada można. Wtedy dachem skiknąć do środeczka i poczekać chwilę czy drugi do wychodka wyjść zapragnie. Wylezie? W łeb, go jako poprzednika potraktować można i dzięki hasłu do środka wkroczyć.

- Jestem gotów ten plan poprzeć. Dlaczego?
- Bert powiedział spokojnie. - Wiem, że człowiek, który chce do wychodka nie dba o nic. Tak samo jak jest głodny, czy jak czuje chuć. To czysta fizjonomia ludzka. Ile razy bandyci łapali się w sidła podczas wyjścia do wychodka, burdelu czy idąc kupić żarcie? Dobry plan, Arno. To może się udać...

- Dwie jeszcze zalety sranie ma. Jako parcie jest takie, że korkiem rzyć zatykać trzeba, to i nic nie widzi dookoła się
- wyszczerzył się khazad.
- Nawet kiery pęcherz przawie rozrywa się, to szczegółów ile z otoczenia kto pamięta? Za to możliwości ulżenia sobie szuka się. Obuszek dostrzec raczą jako im na łbach pustych wyląduje. I druga zaleta jeszcze. Walczyć spróbujcie, kiedy ciśnienie wielkie jest...

- Jak tak o tym pomyśleć to faktycznie...
- zaśmiał się Bert. - Panie detektywie, da radę załatwić jakieś mocne, ale ciężkie do wykrycia w jedzeniu czy piciu środki przetykające? - zapytał z dziwnym uśmieszkiem gawędziarz.

- Oui. Non probleme. - Gnom skinął głową zadowolony.

- Do piwa najlepiej byłoby to dosypać - wtrącił się Jost. - Dzieciaka piwem nie częstują to i się nie zdziwią, że nic mu nie jest.

- Ja bym zwiększył efekt umieszczając to we wszystkim. Dzieciak najwyżej się troszkę wypróżni, a oni... Jak nic młodemu nie będzie mogą się połapać, że coś jest nie tak
- powiedział Bert. - Szatyn wyglądał jakby darzył pewnym zaufaniem tego karczmarza...

- Jeżeli się znają, to może być probleme. No i oni mogą robić nadmiar kupes do wiadra. Wołać przez okno do ustępu. Co byście zrobili na taki śmierdzący probleme jako kapitan tych `ultai, `e?
- zapytał detektyw.

- Ja problemu nie widzę. Po co uderzać do pośredników jak można od razu uderzyć w kucharza? Mniej zarabia niż karczmarz więc łatwiej będzie przekupić i karczmarz będzie święcie przekonany, że wszystko gra nawet jak go zapytają. Szkoda, że tego środka usypiającego czy coś nie da rady załatwić. Tu by była pewność, a z wypróżnianiem... Jak wpadliśmy na ten pomysł to oni mogą wpaść na taki jak się tego problemu pozbyć. Też ludzie i też mogą mieć jakiś pomyślunek... - powiedział Bert zastanawiając się.

- Oui. Alfonso sprawdzi karczmę. A wy zastanówcie się, czy mając własną karczmę lub stałą pracę w takowej, dla łapówki ryzykowali reputacja jedzenia oraz własnym zdrowiem przeciwko pięściom niezadowolnych klientów. - Podkręcił wąsa. - Trzeba mes amis byłoby po kryjomu preparat z jedzeniem zmieszać, no? - dodal gnom.

- To również wchodzi w grę. Może ten preparat byśmy zmieszali z jakąś przyprawą i po prostu bym mu to zdrowo do koszyka dosypał? Albo we dwóch byśmy się z kimś wybrali i ja bym zagadał jegomościa, a ktoś by mu to przyprawił. Będzie ciężko, ale da radę zrobić... - Bert się zastanowił. - Poszedłbym z Gotte lub Erykiem. Na widok krasnoluda się za mocno speszy, a Rudi obserwowałby jego powrót do domu. Sprawdźmy ten przybytek i do roboty, moi mili. - dodał Winkel, gdy gnom wychodził do “Wściekłego Wilka”.

- Jakbyś szedł koło targu kup mi miecz. - Miller podał Winkelowi sakiewkę. - Masz tam prawie dwadzieścia karli.

- Nie ma sprawy, Rudigerze
- powiedział Bert chowając sakwę. - Postaram się wytargować korzystną cenę - dodał z uśmiechem. - Masz pas aby na nim zawiesić pochwę czy go też kupić?

- Kup. Cukierki z melasy i osełkę jeszcze jak starczy pieniędzy. Jost mógłbym prosić twój miecz?


Zagadnięty skinął głową.
- Proszę. - Wyciągnął miecz z pochwy i podał Rudiemu. - Wiesz, a której strony się to chwyta, więc sobie nie pokaleczysz palców - powiedział z uśmiechem.

Rudi przez kilka chwil tłumaczył Bertowi, jak odróżnić dobry miecz od kiepskiego i jak sprawdzić, czy miecz jest naprawdę dobry, a nie tylko ładny.

- Hmm... Postaram się nie zawieść - powiedział Winkel patrząc na oręż. - Pamiętam, że brodacze zawsze robili najlepszą broń, więc jak kupię miecz od krasnoluda sprawa jakości zostanie wyeliminowana.

***

Gnom poszedł. Wrócił po trzech godzinach czyli o 3 nad ranem.
- Mes amis, w “Wściekły Wilk” gotuje żona z córką karczmarza. Opłaciłem pokój na dwa dni.

***

Do knucia planów Jost w najmniejszym stopniu się nie nadawał. Do podrzucania trucizny, czy też innego szkodliwego paskudztwa do jedzenia porywaczy również. Zdecydowanie nie był również w stanie choćby pomyśleć o przekupieniu kogoś w tej karczmie. Z pustą sakiewką byłoby to zaiste marzenie ściętej głowy.
Podobnie jak i próba uwiedzenie córeczki karczmarza, lub też - dla dobra sprawy - małżonki wcześniej wspomnianego.

- Który z was chce tam zamieszkać, w gospodzie, to proszę - powiedział Jost. - Ja wrócę do tego domku i sprawdzę, czy czasem u naszych przyjaciół nic się nie zmieniło podczas naszej nieobecności - zadeklarował.
 
Kerm jest offline